*********************************************************************************
-Opiekuj się Chloe, dobrze?- powiedziała cicho Zoe, kiedy
leżała w szpitalu na ostatkach sił.
-Obiecuję- płakałem. Chciałem to ukryć, ale Zoe mówiła mi,
że uczuć nie wolno ukrywać. Dałem więc upust łzom- Będę za tobą tęsknić.
-Ja za tobą też kochanie. Ale obiecaj mi, że będziesz
dzielny.
-Przyrzekam.
Spojrzała za okno i lekko się uśmiechnęła.
-To już czas Michael.
-Nie, Zoe. Błagam cię…
-Pocałuj mnie ostatni raz…
Nachyliłem się i przelałem w ten pocałunek wszystkie
uczucia. Kiedy spojrzałem jej w oczy, widziałem, że cierpi.
-Zawsze będę cię kochać…- szepnęła.
-Ja ciebie też…
-Żegnaj Michael.
-Żegnaj Zoe…- płakałem coraz bardziej.
Zamknęła oczy, a ja usłyszałem tylko długi pisk maszyny.
Oparłem głowę o skraj materaca i rozpłakałem się na dobre. Odszedł mój skarb.
Moja mała Zoe. Wszedł lekarz, a ja nie wytrzymałem i opuściłem salę. Z całej
siły uderzyłem pięścią w ścianę, po czym usiadłem na krześle i zakryłem twarz
dłońmi.
-Wszystko będzie dobrze Mike- Janet objęła mnie ramieniem.
-Nic nie będzie dobrze…
-Teraz jest w lepszym miejscu.
-Cholera. Ja bez niej nie przeżyję… Kocham ją… Tak bardzo ją
kocham…
-Wiem braciszku. Wiem… Ale ja ci pomogę. Jakoś przez to
przejdziemy.
Wieczór:
-Mike, zjedz coś- mówiła moja mama.
-Nie jestem głodny.
-Od wczoraj nic nie jadłeś.
-Nie chcę… Idę do siebie.

-Nie płacz Mickey. Zoe by tego nie chciała.
-Nie wiesz co by chciała.
Klęknęła przede mną, a ja spojrzałem jej w oczy.
-Wiem, że na pewno by nie chciała widzieć cię w takim
stanie. Założę się, że stoi teraz obok ciebie i kręci głową myśląc: Oh, Mickey,
Mickey. A mówiłam, żebyś za mną nie płakał. Musisz być silny.
-Nie masz pewności.
-Pewności nigdy nie mam. Ale wiem jedną rzecz. Ona na pewno
bardzo cię kochała i nie chciałaby, żebyś ją rozpamiętywał. A jakby tu była, to
skopałaby ci ten chudy tyłek za to, że się zaniedbujesz- zaśmiałem się przez
łzy- Musisz się pozbierać Michael. Ja też za nią tęsknię. Był świetną osobą.
Zejdź na kolację. Nie chcę, żebyś się zagłodził na śmierć. Pomyśl, że wtedy my
będziemy przeżywać to, co ty teraz.
Otarłem łzy i kiwnąłem głową.
-Co chcesz do picia kochanie?- zapytała mama, kiedy
siedziałem przy stole.
-Herbatę, poproszę- powiedziałem cicho.
Po chwili postawiła mi kubek przed nosem…
Rok później:
-Zapalisz znicz?- zapytałem Janet.
-Jasne.
Ja w tym czasie zamiatałem grób Zoe z liści i piachu oraz
płatków kwiatów. Minął rok, a ja dalej strasznie za nią tęskniłem. To było nie
do zniesienia. Już tak nie płakałem, ale czasem wieczorami siedziałem w pokoju
i patrzyłem przez okno, wspominając wszystkie cudowne chwile z nią. Kochałem ją
jak szalony i zawsze będę kochał. Zmieniła moje życie o 180 stopni. Kiedy tak
patrzyłem na inne groby, zauważyłem, że przy jednym z nich, który leży
niedaleko, stoi Zoe. Patrzyła na mnie i się uśmiechała. Z oczu pociekło mi parę
łez. Wypowiedziałem bezgłośnie jej imię. Ona tylko pokiwała głową, uśmiechnęła
się i zniknęła.
-Na co tak patrzysz?- zagadnęła Janet.
-Wiesz co, siostrzyczko? Miałaś rację. Zoe jest przy mnie i
cały czas nade mną czuwa.
-I zawsze będzie. Nie zapominaj o tym.
Spojrzałem na nią i przytuliłem. Potem jeszcze raz zerknąłem
w miejsce, gdzie zobaczyłem swoją ukochaną i wyszliśmy z cmentarza…
I jak? Wybaczcie, bo moim zdaniem wyszedł kiepsko :/
I zamierzam niedługo pisać FF o Christianie Grey'u. Oczywiście nie aż tak, jak jest oryginalnie napisane xd To będzie moja wizja. Tak tylko ogłaszam.
Pozdrawiam