Witajcie. Nie mam za dużo czasu na rozpisywanie się, więc powiem tylko miłego czytania.
*********************************************************************************
-Coś się stało?- zapytałem.
-Nie zupełnie, ale będę musiała wyjechać na jakiś czas z
miasta.
-Co? Czemu?
-Nie mogę ci powiedzieć. Chcę tylko, żebyś wiedział.
-Ale na pewno wszystko gra?
-Tak- posłała mi słaby uśmiech- Połóż się spać. Jutro pewnie
będziesz musiał pracować dalej.
-Masz rację. Ale ty też chodź.
Uniosła brwi.
-Nie dam ci tu siedzieć- wyciągnąłem do niej dłoń.
Złapała ją i poszliśmy spać. Położyłem się w pokoju
gościnnym, a Triss u siebie. Chciałem wiedzieć, czemu wyjeżdża ale najwyraźniej
nie chciała mi mówić. Szanowałem to. Zasnąłem szybko i spałem już spokojnie.
***
Obudziłem się wyspany i w świetnym humorze. Ubrałem się i
zszedłem na dół. W kuchni unosił się zapach tostów i kawy.
-Dzień dobry- przywitałem się z uśmiechem.
-Dzień dobry Michael- odrzekła mama Triss, która w tym
czasie parzyła kawę.
Podszedłem do niej, oparłem się biodrem o blat i posłałem
jej uśmiech.
-Cześć.
-Cześć- spuściła wzrok na kubek, ale widziałem, że się
uśmiechała. W tej chwili wszedł ojciec Triss.
-Zadzwoniłem już do mechanika. Będzie za jakąś godzinę.
-Dziękuję panu.
-Siadajcie dzieci. Śniadanie.
Usiadłem naprzeciwko Triss. Co jakiś czas zerkaliśmy na
siebie ukradkiem. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Jej tata otworzył drzwi
i do salonu wszedł mechanik. Uścisnęliśmy sobie dłonie i poszliśmy do mojego
samochodu.
-Zwarcie. Powymieniam panu tylko kilka rzeczy i będzie
śmigał jak kiedyś.
Nie zajęło mu to więcej niż dziesięć minut. Zapłaciłem mu i
zacząłem żegnać się z rodzicami Triss.
-Dziękuję, że państwo pozwolili mi przenocować.
-Nie ma sprawy. Miło nam było cię gościć. Wpadnij jeszcze
kiedyś.
-Z przyjemnością.
Triss tylko przewróciła oczami z uśmiechem na twarzy. Jej
rodzice zostawili nas na chwilę samych.
-Czyli przez jakiś czas się nie zobaczymy?
-Nie. Wybacz.
Uniosłem jej podbródek i pocałowałem ją w czoło.
-Muszę iść. Zadzwoń, jak wrócisz to umówimy się odnośnie
pracy.
-Jasne.
Widziałem, że coś ją dręczy.
-Wszystko gra?
Posłała mi słaby uśmiech.
-Jasne.
Westchnąłem i wsiadłem do auta. Triss pomachała mi jeszcze
na do widzenia.
TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ:
Triss ani razu się nie odezwała. Postanowiłem pojechać do
niej do domu, sprawdzić czy wszystko w porządku. Zadzwoniłem i czekałem. W
końcu otworzyła mi Triss.
-Michael?- zdziwiła się i przymknęła drzwi, tak, że
rozmawialiśmy przez szparę.
-Cześć. Nie odzywałaś się, więc pomyślałem, że cię odwiedzę.
-Nie powinieneś tu przychodzić.
-Coś nie tak? Dziwnie się zachowujesz.
Nagle drzwi otworzyły się szerzej, a obok niej stanął jakiś
mężczyzna. Objął ją ramieniem i zapytał:
-Witam. W czym mogę pomóc?
Zmarszczyłem brwi i zerknąłem na Triss. Odwróciła głowę ale
widziałem, że była smutna. Znów zwróciła wzrok na mnie i pokręciła głową.
-W niczym. Zgubiłem się, przepraszam.
Uśmiechnął się.
-Nic się nie stało, a dokąd pan zmierza?
Uśmiechnąłem się słabo.
-Naprzód. Żegnam i jeszcze raz przepraszam.
Wsiadłem do auta i odjechałem. Krążyłem po mieście do
wieczora. Coś z tym facetem było nie tak. Wydawał się miły, ale Triss na pewno
nie była zadowolona z jego wizyty. Kiedy wjechałem do Neverlandu dostałem wiadomość
od niej.
„Nie możemy się już widywać, nie mogę przychodzić do pracy i
nie mogę o tobie myśleć. Zapomnij o mnie, proszę… „
Triss
Szybko zawróciłem samochód i wróciłem pod jej dom. Stanąłem
dalej i czekałem, aż jej chłopak wyjdzie. Kiedy wsiadł do jakiegoś auta i
odjechał ja wyszedłem dyskretnie i zapukałem do drzwi.
-Znów czegoś zapomniałeś?- usłyszałem, a po chwili w
drzwiach stanęła Triss- Michael?
Chciała zamknąć drzwi, ale włożyłem nogę pomiędzy nie i
wszedłem na chama.
-Triss! Chcę wiedzieć co się z tobą dzieje. Rzucasz pracę –
okej, ale czemu nie możemy się widywać?
-Michael ja…
-Triss, kto to jest?
Spojrzeliśmy w stronę schodów, na których stała mała
dziewczynka. Miała koło czterech lat, a w ręce trzymała misia i przecierała
zaspane oczka.
-Meggie, kochanie. Idź spać.
-Co to za pan?
Triss spojrzała na nią, a potem znów na mnie.
-To tylko pewien pan. Sprawy dorosłych. Weź swojego misia i
kładź się do łóżeczka, dobrze?
Pokiwała tylko grzecznie główką i poszła na górę. Triss
założyła ręce na piersi i pokręciła lekko głową.
-Kto to był?- zapytałem.
Chwila ciszy.
-Moja siostra.
-A ten facet?
Nic nie mówiła.
-Triss?
-Nie chcę cię narażać…
-Na co?
-Nie mogę ci powiedzieć.
Z jej oczu pociekły łzy…