niedziela, 3 kwietnia 2016

The Future Queen #11

  Jak można zdefiniować słowo "kocham cię"? Czy możemy uznać to, za przysięgę? Za synonim słów "na zawsze"? Kochając możemy uczyć innych, przynosić szczęście. Pobudzić ich serca do pracy, a gesty do okazywania uczuć. Gdy znajdzie się twoja druga połówka, w miejsce pustki, pojawi się dźwięk bicia serca drugiej osoby. Wtedy powesz "kocham cię". 
   Obudziłam się w ramionach Mika. Obejmował mnie od tyłu, a jego ręka przewieszona była przeze mnie. Czułam na karku jego ciepły oddech. Leciutko pochrapywał, co było nawet słodkie. Spojrzałam na zegarek. Mieliśmy cztery godziny do samolotu. Oczywiście lecieliśmy prywatnym odrzutowcem Michaela. Pan Wygodnicki się znalazł. Odwróciłam się lekko w jego stronę i odgarnęłam mu kosmyk włosów z oczu. Po chwili się obudził. 
-Co robisz?- zapytał. 
-Patrzę na ciebie. 
Uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w czoło. 
-Która godzina?
-Ósma. Rzadko kiedy tak wstajesz. 
-Zmęczyłaś mnie. 
Posłałam mu uśmiech i przytuliłam go mocno. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca. 
-Wiesz co? 
-Hm?- mruknął, głaszcząc mnie po włosach. 
-Jestem naprawdę szczęśliwa. Kocham cię, jak nikogo innego. 
-Ja ciebie też. Jesteś moim największym szczęściem. Chcę, 
żebyśmy w Paryżu spędzili najpiękniejsze chwile, bo to piękne miasto. I mam nadzieję, że spędzimy razem resztę życia. 
-Co masz na myśli?
-Dowiesz się w odpowiedniej chwili. Zaufaj mi. 
-Ufam. Jak nikomu innemu. 
Wsłuchiwałam się w jego oddech. 
-Niedługo musimy wstać.
-Wolałabym z tobą zostać w łóżku. 
-Mmmm. A co byśmy robili?- musnął nosem moje ucho. 
-Leżeli. Mam ochotę na przytulanki- mocniej się w niego wtuliłam. 
-Mam przy sobie swój największy skarb. Chyba nie ma nic lepszego. 
-A dwa skarby?- zapytałam. Spojrzał na mnie. 
-Chcesz mi coś powiedzieć? 
-Nie jestem w ciąży, jeśli o to ci chodzi. 
-Myślałem...
-Nie jestem jeszcze gotowa na zostanie matką. Mam jeszcze mnóstwo spraw do skończenia. 
-Jak na przykład? 
-Objęcie tronu chociażby. 
-To naprawdę takie ważne?
-Mhm. Gdybym tego nie zrobiła, to inna rodzina będzie rządzić, a moja dynastia się skończy. 
-Dobrze kochanie. Zrobię wszystko, żeby ci pomóc. 
-Dziękuję- cmoknęłam go w usta-  A teraz wstawaj. Musimy się zbierać. 
Wyskoczyłam z łóżka w koszuli Mika i udałam się do łazienki. Włosy spięłam w niedbały kok i weszłam pod prysznic. Puściłam wodę i zamknęłam oczy, aby się zrelaksować. Po chwili poczułam jego usta na swojej szyi. 
-Mike. Chcę się wykąpać- mruknęłam. 
-Może ci pomogę? 
-Nie. Dam sobie radę. 
-A mogę ci chociaż umyć plecy? Jak dobry chłopak. 
Westchnęłam i podałam mu namydloną gąbkę. 
-Masz, chłopaku- zaakcentowałam ostatnie słowo. 
Mike uśmiechnął się szeroko i delikatnie zaczął przesuwać gąbką od mojego karku, aż do odcinka lędźwiowego. 
-Myślisz, że będę dobrą królową?- westchnęłam. 
-Oczywiście. A czemu pytasz? 
-Bo boję się, że to będzie zbyt wiele. Że mnie to przytłoczy. 
Mike odwrócił mnie do siebie i złapał za ramiona. 
-Ej, spójrz na mnie- uniosłam wzrok- Damy sobie radę. Będę przy tobie cały czas. 
Nic nie powiedziałam, tylko rzuciłam mu się w ramiona. Schowałam nos w jego klatce piersiowej i mocno objęłam go w pasie. 
-Dziękuję. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. 
-I wzajemnie, panno Willson. Zbieraj się, bo niedługo jedziemy na lotnisko. 
Mike i ja szybko wzięliśmy prysznic i ubraliśmy się. Ja założyłam t-shirt z tygrysem i czarne podarte jeansy, a na wierzch troche przydługą bluzę w kolorach białym i czarnym. 
-Gotowa?- zapytał gotowy Michael. 
-Tak. Możemy jechać. 
Michaś wziął nasze walizki i zszedł z nimi na dół do limuzyny. Po drodze oddał klucze do apartamentu i wsiedliśmy do auta. Droga dłużyła mi się okropnie. Patrzyłam przez okno na ludzi na ulicy. Mike ścisnął moją dłoń. 
-Wszystko dobrze, skarbie?
-Jasne. 
-Jesteś taka nieobecna. 
-Zamyśliłam się. 
Wzruszyłam ramionami, a Michael miał nie zbyt wesołą minę. Wiedziałam, że nie satysfakcjonowała go taka odpowiedź, ale cóż. 
Na lotnisko dotarliśmy po około pół godzinie...

Pod koniec lotu:

-Kochanie, wstawaj. Jesteśmy na miejscu.
-Hm?- mruknęłam zaspana. 
-Dolecieliśmy. Czas zwiedzić Paryż. 

Godzinę później: 

-A teraz na wieżę Eiffla. 
Był już wieczór i Mike chciał zabrać mnie tam na kolację. Podobno mieli tam wyśmienite wina i pieczywo. Nie miałam co się z nim kłócić. Uległam jak zawsze. Wjechaliśmy na sam szczyt, gdzie mieścił się mały stoliczek z dwoma nakryciami i świecami. 
-Zapraszam- powiedział Mike. 
Odsunął mi krzesło i, gdy już upewnił się , że wygodnie siedzę, on zajął swoje miejsce. Kelner przyniósł nam czerwonego wina, które uwielbiałam. 
-Podoba ci się?- zapytał Mike. 
-Jest naprawdę pięknie. Zaskoczyłeś mnie. Zarezerwowałeś całą wieżę tylko dla nas? 
-Chciałem, żeby ten wieczór był wyjątkowy- złapał moją dłoń i uśmiechnął się- Mają tu bardzo dobre jedzenie. Wybierz sobie co chcesz. 
Wzięłam do ręki menu i się przeraziłam. 
-Jezu, jak tu drogo- spojrzałam na niego, a on wcale się tym nie przejął- Michael. 
-Hm?- zwrócił na mnie uwagę. 
-Ceny. 
-Tak. Co z nimi? 
-Są kosmiczne. 
-Kochanie, stać mnie jeszcze na chleb. Nie zwracaj na nie uwagi, tak?
-Ale... 
Zamknęłam się, gdy zobaczyłam jego wzrok, który mówił: "Nie kłóć się ze mną, wiem co robię." 
Złożyliśmy zamówienia i napawaliśmy się swoimi spojrzeniami, które stawały się coraz bardziej zalotne. 
-Ciekawe co u babci- zagadnęłam. 
-Pewnie za tobą tęskni. Niedługo wrócimy i nie da ci spokoju- uśmiechnął się. 
-Pewnie tak. 
Po chwili kelner podał nam dania, a my zaczęliśmy jeść je tak, że aż się nam uszy trzęsły. Zanim się obejrzałam, nasz talerze były puste. Obsługa przyniosła nam rachunek. Gdy Mike wyciągał portfel z kieszeni, ja spojrzałam na niego. 
-Pięćset dolarów?! 
-Mia, mówiłem ci. To dla mnie drobne wydatki. 
-Jesteś okropny- westchnęłam. 
-Nie obrażaj się, bo ten wieczór się jeszcze nie skończył. 
-Co masz na myśli?
-Zobaczysz. A teraz chodź. 
Michael wziął mnie za rękę i zeszliśmy na sam dół, gdzie czekała na nad limuzyna. Wsiedliśmy, a kierowca zawiózł nas do hotelu. Wjechaliśmy na najwyższe piętro i mój ukochany otworzył drzwi do apartamentu. 
-Zanim wejdziesz, zamknij oczy. 
-Zaczynam się bać. 
Cmoknął mnie w usta. 
-Przy mnie nie masz czego. 
Zrobiłam co kazał i usłyszałam dźwięk zawiasów. Weszłam ostrożnie kilka kroków. 
-Możesz otworzyć- szepnął mi do ucha. Ten widok zatrzymał moje serce na kilka dobrych chwil... 



***************** 
No witajcie. 
Wstawiam dzisiaj notkę. 
Następna będzie... Nie wiem kiedy. Zobaczymy. Mimo, że jest napisana, ale ciiiiii XD 
Miłego czytania :3 
Pozdrawiam 

2 komentarze:

  1. Witaj pindo!
    Ale masz wpierdol. Co tam kurwa być?! Ty wiesz, że ten rozdział jest długości połowy mojego komentarza? XDD Gówno mnie to obchodzi masz wstawić nn jak najszybciej, bo ja wiem co tu się będzie działo. To ja Ci rozdział dedykuję, idę spać nad ranem (bo Olusi się zachciało rozdziału) a Ty jeszcze mi w takim momencie przerywasz?!
    Ja się odwdzięcze ojjjj tak, zemsta jest słodka. Ty mnie tak dobrze nie znasz, ale wiedz, że ze mnie mściwa bestia jest XD
    Rozdział super, fajny słoooodziutki i te "Michaś" - lubię jak ktoś tak mówi :D
    Myślę, że na rozmowie o dzieciach Michael się trochę zwiódł, bo podejrzewam, że on już jest na to gotowy :) ale Mia ma prawo nie być, rozumiem ją w pełni. Chociaż dla mnie tron nie był by ważniejszy niż założenie rodziny, no ale każdy jest inny :)
    Ach ta kolacyjka na wierzy "Ejful" xDD romantiko po prostu :D
    I taki pozytywny rozdział powinien zakończyć się jakimś zacnym hotem to chyba tak wspaniały dzień trzeba uczcić nie?
    Ale ale Aleksandra ale ale ale WREDNA XD
    Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na nexta.
    Weny, chociaż ostatnio masz jej bardzo dużo :)
    Trzymaj się <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka Misia! ❤
    Notka wyszła jak zwykle cudownie! Za tą długość to Ci skopie Twoją obolałą dupcie to dopiero będziesz mi stękać (BEZ PODTEKSTÓW PROSZE 😈). Stanowczo za krótka. Ogólnie kocham notki -tak jak wspomniałam u Basi w dzisiejszym komentarzu - w których jest nasrane namiętnością. Po prostu kocham! Fajnie tak dalece uciec od problemów i poczytać takie cudowności. Pomysł Michaela z wieżą Eiffla - świetny. Wystarczy zabrać ukochaną na romantyczną kolacje i reszta wieczoru jest już załatwiona. 😈 Oczywiście czekam na hota! No trzeba to zaakcentować na koniec, no!
    Czekam z niecierpliwością na nexta! :*
    Życze wenyyy!! Kocham! ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń