piątek, 26 lutego 2016

The Future Queen #5

Emocje są wylewnymi słowami naszej duszy, która nieubłaganie dąży do zaspokojenia swoich potrzeb poprzez kierowanie nimi. Kiedy czujesz, że chcesz skoczyć ze spadochronem, to tak naprawdę nie ty kierujesz swoimi wyborami i podnieceniem, które ci towarzyszy, tylko twoje wewnętrzne jestestwo. Mówi ci, czego pragnie, a my dostosowujemy się do tego, jednocześnie odczuwając własną aprobatę do decyzji wyimaginowanego sobowtóra. 
Kiedy usłyszałam stukanie obcasów, w mgnieniu oka spojrzałam w stronę, z której dochodziło. Moja babcia, ubrana w piękną kremową suknię aż do ziemi, przywitała nas szerokim uśmiechem. 
-Mia, słoneczko- przytuliła mnie. 
-Cześć babciu. 
-Jak bawiłaś się u Diabełka?
Diabełkiem moja babcia nazywała Annie. Oczywiście to było pieszczotliwe określenie, bo obie kobiety bardzo się lubiły i szanowały. 
-A nie mogę narzekać. Było sporo wrażeń- zerknęłam na zmieszanego Michaela- No właśnie. Babciu. Chciałabym ci kogoś przedstawić. 
Wyciągnęłam rękę w jego stronę, a on chwycił ją i stanął obok mnie. 
-Kolejny kandydat? 
-Nie tym razem. Babciu, to mój chłopak Michael. Mike, to królowa Judith Elizabeth Mary Willson. 
-To dla mnie wielki zaszczyt poznać Waszą Wysokość- skłonił się lekko. 
Babcia spojrzała na niego dumnym, ale krzywym spojrzeniem. Mikuś wyglądał, jakby miał zaraz iść na ścięcie. 
-Mia, czy każdy twój chłopak będzie się tak przede mną płaszczył jakbym była niewiadomo kim?
Mike spojrzał na mnie wielkimi oczami, nie rozumiejąc sensu zaistniałej sytuacji. 
-Głupi jesteś. Myślałeś serio, że babcia tak na poważnie?- zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. 
-Bo pani tak na poważnie... 
-Nie przejmuj się. Jeśli jesteś ważny dla Mii, to dla mnie też. A teraz lećcie się wyszaleć. Mike zostaje na noc? 
-Właściwie to...
-Tak tylko pytam, bo rodzice dzisiaj wyjeżdżają na kilka dni do Nowego Jorku na spotkanie, a ja idę do koleżanki i prawdopodobnie pójdziemy na nocny seans filmów z lat 60'. 
-Więc zostanie- odrzekłam szybko, nie dając mu się zastanowić. 
-To świetnie. Pójdę napić się kawy. Później do was zajrzę misiaczki. 
Zobaczyłam tylko, jak babcia przekracza próg kuchni, gdy porwałam Michaela do ogrodu. 
-Gdzie mnie ciągniesz?- zapytał. 
-Zaraz zobaczysz. 
Zatrzymaliśmy się dopiero przy krzewach z czerwonymi różami, które za każdym razem mnie zachwycały i zapierały mi dech. 
-To moje ulubione miejsce w całym ogrodzie- wzięłam głęboki oddech- Wie o nim tylko babcia. No i teraz ty. 
-A Annie? 
-Nie kręcą jej roślinki. Nie rozumiem tego. Każdy pączek, każdy listek zabiera wyobraźnię człowieka w miejsce, gdzie pragnie spędzić resztę życia. To jak magiczny statek, który zabiera cię na Wyspę Marzeń. 
-Panna Marzycielka- westchnął mój towarzysz. 
-Kreatywność to bardzo ważna cecha. Kształtuje twój charakter i pokazuje kim jesteś. A oczy są odzwierciedleniem duszy. Mówią wszystko. 
-To co mówią o mnie?- oparł się ręką o ławkę. 
Zrobiłam niewielki krok w jego stronę, spojrzałam w oczy i po chwili namysłu odrzekłam: 
-Widzę troskę, niepewność i coś jeszcze, czego nie mogę rozszyfrować. To jakieś dziwne uczucie, którego nie widziałam w ludzkich oczach. 
Mike spojrzał smutno w ziemię. 
-Michaś. Coś się stało?- podniosłam jego podbródek, żeby nasze spojrzenia się spotkały. 
-Czuję się rozszyfrowany- lekko się uśmiechnął. 
Pokręciłam głową z bezsilności, jeszcze raz zerknęłam w jego oczy ale po chwili mój wzrok spadł na jego usta. Pogłaskał mnie po policzku, nachylił się i pocałował. Poczułam niekontrolowany przypływ emocji i zaczęłam rozpinać mundur Mika. Kiedy zorientował się co robię, powstrzymał mnie. 
-Mia. Wieczorem- mruknął mi na ucho. 
-U mnie czy u ciebie? 
Poczułam jak się uśmiecha. 
-Lepiej u mnie. Wolę zostać na neutralnym gruncie kochanie. 
-Nie rozpędzaj się z tym "kochanie". My tylko chodzimy razem do łóżka. Nic więcej. 
-To będę cię nazywał prosiaczek. 
-Niby czemu?
-Bo w nocy chrapiesz jak świnka. Chrum chrum. 
-Głupek z ciebie- cmoknęłam go. 
-Mmmm. Ale miłe. 
Zaśmiałam się i zrobiłam to ponownie. 
-Ten nasz chory układ ma jakieś dodatkowe plusy. 
-W postaci? 
-Buziaków- teraz on mnie pocałował. 
-Jak tam gołąbeczki?
Spojrzałam w stronę, z której dobiegał głos. Moja mama dumnie kroczyła w naszą stronę. 
-Jak nas znalazłaś?- zapytałam. 
-Słyszałam wasze śmiechy. Ładnie tu. 
-Moje ulubione miejsce. 
-Nie dziwię się. Chciałam się z wami pożegnać. Zaraz wyjeżdżamy. 
-Kiedy wracacie?
-Za trzy dni. Kochani, muszę lecieć, bo spóźnimy się na samolot. Pa Mia. 
-Pa mamo. 
Dziwne to było. Żwawym krokiem poszła w stronę domu, a my zostaliśmy w miejscu. 
-Może czas już wracać?- uśmiechnął się Michael. 
-Chodź- pociągnęłam go.
Weszliśmy cicho do willi. Zaczęłam się rozglądać czy babci już nie ma, ale nie było żywej duszy. Wciągnęłam go do środka, zamknęłam drzwi na klucz i wpiłam się w jego usta. Mike wziął mnie na ręce, oplotłam nogami jego biodra i poszliśmy na górę. 

****** 

-O czym myślisz?- zapytałam go, leżąc mu na brzuchu, podpierając brodę, jednocześnie rysując wzorki na jego piersi. 
-Że mnie łaskoczesz- uśmiechnął się. 
Podciągnęłam się i zaczęłam go całować. Poczułam dłonie Michaela, jak przesuwa nimi po moich plecach. 
-Mmmm. Jak przyjemnie- mruknął. 
Nasze przytulasy przerwał telefon. Chciałam go sięgnąć, ale Mike mnie uprzedził i odebrał. 
-Tutaj telefon Mii Williams, która obecnie jest zajęta mną. Proszę zostawić wiadomość. 
Przez chwilę nic nie mówił, aż zrobił wielkie oczy. 
-Mia. Lepiej się odezwij i wytłumacz- przekazał mi słuchawkę. 
-Halo? 
Kiedy usłyszałam kto dzwonił, zaniemówiłam... 



************************

Witajcie. 
Możecie mnie znowu zatłuc za koniec. 
Rozdział dedykuje Marysi, która mnie ostatnio męczy z pisaniem. 
Komentujcie. 
Miłego czytania 
Pozdrawiam ;3

3 komentarze:

  1. Hejka prosiaczku :*
    Ty wiesz, że ja kisiel w gaciach, staniki latają i tak dalej. Teraz zaczyna mi się to bardziej podobać. Są tacy kochani. Babcia Mii to cudna osóbka! :*
    No i oczywiście koniec, za którego Cie zatłuke :)
    Czekam ma nexta :*
    Weny!! :*
    Dziękuje za dedykkk ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w końcu Olu :-D
    Jak przeczytałam, że Mia zaproponowała taki układ MJ to doznałam szoku co zresztą wiesz. Po pierwsze nie spodziewałam się tego po niej, a po drugie nie wyobrażam sobie czegoś takiego (Taaa tylko tak gadam, a sama przy pierwszej lepszej okazji zaciągnęłabym Jacksona do wyra XDDDDDDDDD)
    Dla mnie po prostu nie istnieje takie coś jak seks bez zobowiązań, nie wyobrażam sobie takiego czegoś. Chociaż oni okazują sobie uczucia i może coś tam między nimi zaiskrzy na co liczę :-D
    Fajnie, że Michael spodobał się rodzicom i babci Mii. Ci widzę tylko wolna chata i już! A to niby faceci myślą tylko o jednym, a tu taka Mia tego Michaela już w ogrodzie chciała przelecieć XDDD
    Na marginesie jak już się tam seksują to opisz to trochę jakoś hahahaha no co? Ja mam się domyślać jak to wszystko wyglądało? XD nie mam wybujałej wyobraźni :D
    Wgl wracając do tego ich układu to dziwię się, że Michael się na to zgodził. Wale głową w poduszkę i tylko mówię "Michael taki nie jest, on by tak nie zrobił, Michael ty gnoju!" XDDD
    Juz mi odwala :D
    Za przerwanie w takim momencie i krótki rozdział masz wpierdol. Nie można tak robić, mówiłam że to jest karalne? Tak się nie godzi po prostu xD
    Czekam z niecierpliwością na nexta.
    Życzę weny!
    Pozdrawiam serdecznie :****

    OdpowiedzUsuń