A jak z Wami? Pochwalcie się ;)
Zapraszam do czytania
*********************************************************************************
Miesiąc później:
-Nigdy nie mówiłeś, że grałeś w koszykówkę.
-Jakoś nie specjalnie chciałem się tym chwalić.
Byłam akurat z Christianem na spacerze i opowiadaliśmy sobie
różne ciekawostki z życia.
-Ale miałeś jakieś sukcesy?
-Kilka pucharów i medali. Nic wielkiego.
-Ja nawet do kosza trafić nie umiem.
-Oj nie przesadzaj.
-A teraz co? Gdzie pracujesz?
Uśmiechnął się do mnie.
-Mam swoją firmę.
-Czyli rozumiem, że nie narzekasz na brak pieniędzy?-
zaśmiałam się.
-Na szczęście nie. A właśnie. Chciałabyś pójść ze mną na
bankiet? Oczywiście jako przyjaciółka.
-Kiedy?
-Jutro wieczorem.
-Jesteś pewien?
-Jak najbardziej- uśmiechnął się szeroko.
-Z miłą chęcią więc- również się uśmiechnęłam.
Dzień bankietu:
Stałam przed lustrem w prostej sukience z wycięciem przy
nodze, kiedy usłyszałam pukanie.
-Zoe. Przyszedł Christian- to była mama.
-Poproś go do mnie, proszę.
Kiwnęła głową i wyszła. Po chwili przyszedł mój gość z
rękami w kieszeniach i rozpiętą marynarką. Spojrzał na mnie i pokiwał głową.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję. Ty również.
-Jesteś spięta?
-Tak. To mój pierwszy bankiet. Nie boisz się, że narobię ci
wstydu?
-W żadnym razie. Idziemy?- podał mi ramię.
-Idziemy- westchnęłam i je ujęłam.
Otworzył mi drzwi jego czarnej limuzyny, po czym usiadł obok
mnie. Droga wcale nie była długa. Miałam wrażenie, że ta limuzyna to tylko dla
szpanu. Eh, faceci.
-Kto tam będzie?- zapytałam.
-Dużo ludzi. Właściciele firm, muzycy, aktorzy…
-To co ja tam będę robić?
-Będziesz mi towarzyszyć- puścił mi oczko.
-Myślisz, że się tam odnajdę?
-Jak najbardziej. Nie martw się. Będę ciągle blisko ciebie.
Nie wiem czemu, ale te słowa nie zrobiły na mnie większego
wrażenia. A powinny. Tak sądzę. Muszę przyznać, że Christian był cholernie
przystojny. Ale moje serce skradł ten brązowooki mężczyzna z czarnymi lokami i
pięknym uśmiechem. Jednak mam nadzieję, że ułoży sobie życie po swojemu. Nie
chcę, żeby patrzył jak odchodzę z tego świata. To takie depresyjne.
-Zoe. Wszystko w porządku?
-Tak. Chyba tak. Tylko się stresuję.
-Nie martw się. Będzie dobrze- złapał mnie za rękę.
Po kilku minutach byliśmy już na podjeździe. Spóźnieni
dobredwie godziny, jak to w zwyczaju Christiana. Wyszedł jako pierwszy i pomógł
mi wysiąść. Już na wejściu poznałam kilka twarzy. Byli tam: Leonardo DiCaprio,
Kate Winslet, Cher, Elizabeth Taylor i Diana Ross. Reszcie się nie przyjrzałam,
ale oni akurat rzucili mi się w oczy. Weszliśmy głębiej. Wtem Christiana
zaczepił jakiś Biznesmen. Ja zaczęłam się rozglądać po Sali.
-Michael! Ogarnij się! Od kiedy ty pijesz?- usłyszałam. Głos dochodził od strony barku.
-Daj mi spokój Quincy!
-Nie dam ci spokoju mały! Weź się w garść. Musisz żyć dalej.
Znajdziesz sobie kogoś innego!
-ALE JA NIE CHCĘ NIKOGO INNEGO! JA CHCĘ ZOE! JA JĄ KOCHAM!
-Christian, zaraz wrócę- szepnęłam mu na ucho.
-Dobrze. Ja będę niedaleko.
Kiwnęłam głową. Poszłam w kierunku Michaela. Dotknęłam jego
ramienia.
-MÓWIŁEM, ŻEBYŚ DAŁ MI SPOKÓJ!- warknął, siedząc dalej na stołku ze szklanka Whisky.
Zabrałam dłoń.
-Przepraszam. Nie chciałam ci przeszkadzać…- odwróciłam się
i zaczęłam odchodzić.
Nagle usłyszałam dźwięk odsuwanego krzesła i ktoś obrócił
mnie do siebie. To był Mike. Miał czerwone, podkrążone oczy, rozwiązany krawat
i z lekka rozchełstaną koszulę. Wyglądał, jakby zobaczył ducha.
-Zoe…?
Pokiwałam głową.
-Boże, Michael. Co ty ze sobą zrobiłeś?
Zawstydził się, bo spuścił głowę i się nie odezwał.
Podniosłam jego wzrok, ujmując go za podbródek.
-Michael. Musisz o mnie zapomnieć. I tak niedługo umrę.
-Proszę… Nie mów tak- widziałam łzy w jego oczach- Ja cię
kocham i chcę spędzić z tobą ostatnie chwile. Wiesz ile nocy nie przespałem myśląc
o tobie? Tęskniłem za tobą cały ten czas… Nie raz płakałem i prosiłem Boga,
żeby wszystko było dobrze. Tak cholernie mi ciebie brakuje.
Przytuliłam go. Objął mnie mocno, mocząc mi łzami ramię. Ale
nie obchodziło mnie to.
-Chodźmy do łazienki. Ogarniemy cię jakoś.
Pokiwał tylko lekko głową. Wzięłam go za rękę i udaliśmy się
do łazienki. Wzięłam chusteczkę i zaczęłam wycierać mu łzy i mokre policzki.
Potem zawiązałam mu krawat i poprawiłam koszulę.
-Jesteś niemożliwy Piotrusiu.
Uśmiechnął się słabo. Kiedy wyszliśmy z łazienki puścili
wolną piosenkę.
-Zoe. Zatańczysz ze mną?
-Mike… Ja…
Spojrzałam w jego smutne oczy i pokiwałam głową. Ujął moją
dłoń, a drugą objął mnie w talii i przycisnął do siebie.
-Wiesz, że alkohol, to nie rozwiązanie, prawda?- mruknęłam
mu do ucha.
-Tak. Ale kiedy ciebie nie ma to wariuję. Nie radzę sobie z
tym.
-Będziesz musiał.
-Nie rozmawiajmy teraz o tym. Nacieszmy się chwilą.
Spojrzałam w kierunku Christiana. Siedział i uśmiechał się
do mnie. Ja również uśmiechnęłam się do siebie i wtuliłam twarz w tors Mika
ciesząc się jego bliskością…
*********************************************************************************
I jak? Wybaczcie za ten rozdział. Jak zwykle mi nie wyszedł.
Przepraszam za błędy.
~Panda ;3
Kolejny ochrzanik? Ja Ci dam nie wyszedł, ja Ci dam jest cudny. Ja jestem jakąś sadystką bo zachowanie Michaela mnie rozwaliło, wyobrażałam sobie takiego upitego Mike xD heheh.. Niech Zoe wyzdrowieje noo.
OdpowiedzUsuńA plany na wakacje? Moje ukochane góry :3 Czekam na nexta. Pozdrawiam ~MeryMJ
Wyszedł cudowny. I powiem szczerze chyba każdy facet po utracie ukochanej się upija.Co do rozdziału genialny jest słyszysz? Genialny, i fantastyczny. Wyobrażiłem sobie pijanego Michaela.. nie ma co.. genialnie to zrobiłaś.. mam nadzieję, że wrócą do siebie.
OdpowiedzUsuńMoje plany na wakacje? Dwa tygodnie w Londynie, a potem jedziemy nad morze.
P.S Nie wiem czy wiesz, ale u mnie pojawiła się wczoraj nowa notka i dziś też wrzucę kolejną.
Pozdrawiam. Mike
O rany, ale ci zazdroszczę tego Londynu ;-;
UsuńTeż chciałabym jechać, ale przez rozwód rodziców nie mam za co :/ Zazdroszczę i to bardzo