Patrząc z perspektywy czasu nigdy nie myślałam, że odnajdę miłość.
Zakochałam się w kimś, kto jest w stanie zrobić wszystko, żeby było nam dobrze. To ktoś niepowtarzalny. Ktoś kto bezwarunkowo zatroszczy się o mnie i bezwzględu na wszystko złapie mnie za rękę i tak oto będzie trwać przy mnie.
Obudziłam się sama w łóżku. Usiadłam powoli i rozejrzałam się po pokoju. Na fotelu leżały jakieś ubrania. I to damskie. Pewnie Mike kazał jednemu z ochroniarzy pójść do sklepu i kupić coś dla mnie. Obok leżała na ziemi jego koszula. No skoro mamy się bawić, to muszę wykonać pierwszy ruch. Założyłam tylko majtki i ego loszulę, poprawiłam włosy i wyszłam z sypialni. Michael akurat robił herbatę. Podeszłam cicho i usiadłam na blacie, kiedy przez chwilę nie patrzył. Gdy wrócił na miejsce, spojrzał na mnie wielkimi oczami.
-Dzień dobry- odrzekłam.
-Dobry. Zostawiłem ci ciuchy na fotelu.
-Wiem. Widziałam.
Przyciągnęłam go za kołnierzyk koszuli i przycisnęłam mocno do siebie.
-Tak szybko mi rano uciekłeś- mruknęłam zawiedziona.
-Musiałem... No... Się czegoś napić- chyba się speszył.
-Ale teraz... Mamy trochę czasu dla siebie- szepnełam mu na ucho i przejechałam palcem po jego torsie od góry do dołu.
Słyszałam tylko jak jęknął, próbując zachować trzeźwy umysł. Spojrzał na mnie, a potem jego wzrok zatrzymał się moim mocno wyeksponowanym dekolcie.
-Co masz przez to na myśli?- przełknął ślinę.
-No wiesz. Mamy chwilę na mizianie, całowanie, a nawet na coś więcej, jeśli byś chciał.
Zaczęłam rozpinać mu koszulę. On tylko stał i patrzył, co dokładnie mam zamiar zrobić. Kiedy uwolniłam jego klatkę piersiową, ustami znaczyłam trasę od podkreślanych mięśni brzucha, aż do ust. Zaczęliśmy się całować. Widać było, że trudno mu było wytrzymać moje sztuczki.
-Nie Mia!- oderwał się- Nie mogę tego zrobić.
-Niby dlaczego?
Odwrócił się tyłem i oparł rękoma o blat.
-Nie mogę i tyle...
-To żadna odpowiedź!- uniosłam głos.
-Nie chcę nas krzywdzić.
-Jak to "krzywdzić"?
-Normalnie. Nie mogę się teraz z tobą kochać...
-Dlaczego?!
-Bo się w tobie zakochałem!
Krzyknął, a w jego oczach widać było lekką złość.
-Michael ja...
-Nic już nie mów. Tylko wyjdź stąd...
Po tych słowach moje serce jakby się zatrzymało.
-Jak to?- szepnełam.
-Weź swoje ubrania i wyjdź.
On nawet na mnie nie patrzył, jak to mówił. W oczach poczułam słone łzy, które żegnały moją miłość swoim tańcem.
Bez słowa wróciłam do sypialni, ubrałam się w swoje ciuchy i wróciłam. Mike dalej stał w tym samym miejscu.
-Za tydzień jadę do Szkocji na królewską uroczystość. Mówię, jakby cię to obchodziło...- wymamrotałam.
Podeszłam do drzwi mieszkania Michaela, ale zanim przekroczyłam próg, spojrzałam jeszcze na niego. Nie ruszył się. Pociągnęłam nosem i wyszłam na korytarz. Zadzwoniłam wcześniej do Carlosa, żeby mnie odebrał.
Kiedy wsiadłam do limuzyny, łzy zaczęły lecieć niemiłosiernie. Nie mogłam ich opanować. Ale co zrobić. To było uczucie, jakby ktoś wyrwał mi kawałek duszy.
-Chce panienka o tym porozmawiać?
Pokręciłam głową.
-Jakby co, jestem do usług.
-Dziękuję Carlos- lekko się uśmiechnęłam.
Przemierzając uliczki, widziałam pary, które chodziły razem za rękę i czuli się, jakby nikt, oprócz nich, nie istniał. Tak właśnie czułam się przy Michaelu. Był moim "więcej"... Zakochałam się w nim po uszy. Nie interesował mnie nasz dziwny układ. Miałam go gdzieś.
Tak, bałam się miłości, ale on pokazał mi jasną stronę tego uczucia. Troszczył się o mnie, całował i przytulał, jakbym miała zaraz uciec. Był przy mnie zawsze, gdy tego potrzebowałam. To z nim przeżyłam swój pierwszy raz i nie wyobrażam sobie, żeby mógł to być ktoś inny. Był moim ideałem. Moim "wszystkim". Moim Yinem i Yangiem. A teraz straciłam sens, dla którego od jakiegoś czasu finkcjonuję. I to moja wina... Nie potrzebnie bawiłam się w te podchody.
Pytanie tylko: czy kiedyś jeszcze wyznamy sobie miłość...?
************************************
No to mamy pierwszą część 9 rozdziału za sobą.
Wybaczcie, że taki krótki, ale część II będzie dłuższa i ciekawsza.
Obiecuję.
I nie pojawi się raczej tak szybko, chyba że mnie wena nawiedzi.
A teraz życzę miłego wieczoru.
:D
Pozdrawiam.
Hej!
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie ładnie. Michael powiedział w końcu, że ją kocha tylko dlaczego kazał jej wyjść? Nie rozumiem tego. Zachował się dziwnie, a Mia powinna mu też powiedzieć co czuje i też nie potrzebnie bawiła się w te podchody, co jej szkodziło od razu powiedzieć, że go kocha? Nie miała nic do stracenia. No czekam Olu na ten następny rozdział, który ma być dłuższy i ciekawszy, ale ten rozdział też super Ci wyszedł tylko wkurza mnie, że tak krótko, bo fajnie piszesz i nim się rozkręcę Ty już kończysz :D No i bym zapomniała czekam na tego hota w końcu! :D
Czekam na nn.
Życzę weny!
Pozdrawiam gorąco :****
Hejka! ❤
OdpowiedzUsuńZaskarże Cie o plagiat, ja Ci dam. Nawet nie wspomniesz, że Ci zdanie napisałam. :c ;D
Notka wyszła cudownie tylko uważam, że piszesz zbyt mało. :c Ja tu się rozkręcam, a tu koniec.
Jestem dziś zła na Michaela i nie wiem czemu kazał jej wyjść. Przecież mógł czule ją objąć i z iskrami w oczach wyznać swoje uczucia. A tak to spieprzył sprawe i nie dziwie się reakcji Mii. Sama go kocha, a ten zachował się jak dupek.
Czekam na nexta i liczę, że dobie to wszystko wyjaśnią.
Wenyy!!! ❤
Twoja pipa 1 impirtuj do multimedii. :) 😂😂😂😂
Hej!
OdpowiedzUsuńNarobiłam całe opowiadanie w jedną noc! Lols.. Jestem padnięta, ale wiem, że było warto.
Wybacz, że tak krótko piszę..
Pozdrawiam :)
Karolina.
PS Pisz mi o nowych tutaj, okay? -> michaeljackson-innahistoria.blogspot.com