czwartek, 10 marca 2016

The Future Queen #9 Part II/III

   Popełniając błędy nie zwracamy uwagi na konsekwencje. Staramy się to naprawić, ale często szkody są nieodwracalne. Kochając możemy wzbić się do nieba, a kiedy ktoś łamie nam serce, spadamy w dół.
-Jesteś pewna, że chcesz jechać?- zapytała mnie mama. Wróciła z tatą kilka dni temu- Możemy załatwić to sami.  
-Nie. Pojadę z wami. Muszę się uczyć takich rzeczy, jak mam być królową. 
-A co z Michaelem?- zapytała. 
Z oczu pociekły mi łzy. 
-Mike nie jedzie z nami. 
-Pokłóciliście się? 
-Można tak powiedzieć- otarłam łzy.
-Mogę wiedzieć o co?- zapytała troskliwie.
-To głupota. Nie ma co do tego wracać.
-No skoro tak uważasz...

Michael:
   Z Mią nie widziałem się od tygodnia. Byłem zły. I to nie na nią, tylko na siebie. Nie powinienem tak reagować. Siedziała u mnie właśnie Janet, bo wpadła w odwiedziny.
-Co ty taki przygnębiony?
Nie odezwałem się. 
-No Mickey...
-Janet, proszę cię... 
-Chodzi o tę księżniczkę?
-Skąd to wiesz?- odwróciłem się do niej. 
-Ja dużo rzeczy wiem. To o co poszło?
-To nie twój interes. 
-Jestem twoją siostrą! 
-Ale nie musisz wszystkiego wiedzieć. 
-MICHAELU JOSEPHIE JACKSONIE! MASZ MI NATYCHMIAST, KRETYNIE, POWIEDZIEĆ O CO WAM POSZŁO, BO SPIORĘ CI DUPĘ! 
Spojrzałem na nią zdziwiony. Nigdy na mnie tak nie nawrzeszczała. Nie sądziłem nawet, że tak umiała.
-Siadaj- rozkazała, a ja jak posłuszny piesek zająłem fotel ze skwaszoną miną- I gadaj.
Wziąłem głęboki oddech.
-Ja i Mia byliśmy związani perwersyjnym układem seksualnym.
-Słucham?
-Powiedziałem ci.
-Że niby w jakim sensie?
-Uprawialiśmy ze sobą seks bez zobowiązań. 
Janet siedziała z otwartą buzią i nie mogła uwierzyć w to co mówię. 
-Czy ty jesteś serio taki głupi?
-To była jej propozycja. 
-Ale każdy porządny facet by odmówił! Jesteś debilem. 
-Na początku też tak uważałem. Ale... to się zmieniło. 
-Jak to? Czekaj, czekaj. Zakochałeś się w niej?- zdemaskowała mnie. 
-Ta... Na zabój. 
-To co tu durniu jeszcze robisz? Idź do niej. 
-Wyjechała do Szkocji. 
-Masz samolot. W czym problem? 
-Powiedziałem, żeby wyszła z mojego mieszkania jak wyznałem jej miłość. 
-To napraw to, tępaku! Nie będziesz się użalał nad sobą, jak ostatnia ciapa. 
-O nie. Nie polecę tam. 
-W takim razie ja nie będę siedziała z takim osłem w jednym pokoju. 
Wstała, wzięła swoją torebkę i wyszła z hukiem. 
-Baby- mruknąłem...

********************

Trzy dni później:

Mia:
-Mia! Jesteś już gotowa? 
-Tak. Już idę!
Ostatnie spojrzenie w lustro, ostatnie westchnienie. Michael, czemu cię tu nie ma... 
Poprawiłam swoją tiarę i udałam się na uroczystość. Król Szkocji miał sześćdziesiąte urodziny. Zjechały się rodziny królewskie z różnych zakątków świata. 
Wyszłam z garderoby ubrana w kremową suknię do samej ziemi. Tak bardzo chciałam, żeby był przy mnie Michael... 


Michael:
-Jeden bilet do Nowego Jorku- kupowałem sobie normalny bilet na samolot. Chciałem odpocząć od tego wszystkiego, a prywatny odrzutowiec mi w tym nie pomoże. 
-W dwie strony? 
Pomyślałem o Mii. 
-W jedną. 
Kasjerka wystukała coś na komputerze i podała mi bilet. 
-Bramka Szósta, proszę pana. 
Podziękowałem jej grzecznie, po czym skierowałem się do wskazanego miejsca. Od razu gdy wszedłem do samolotu, coś mi nie pasowało. W jednym z ośmiu fotelu siedziała Janet z rękami założonymi na piersi. 
-Co tu robisz?- zapytałem. 
-Nie pozwalam, żeby mój brat stracił miłość swojego życia. 
-Janet ja... 
-Wolisz całe życie się nad sobą użalać, czy może zepniesz poślady i będziesz o nią walczyć?!
Czekała na moją odpowiedź. Byłem zagubiony. Z jednej strony moja duma, a z drugiej miłość. 
-Więc jak?- spojrzałem na nią. 
-Lecimy. 
-Takiego Michaela znam i lubię. 
Wskoczyłem na fotel i zapiąłem pasy. Obym tylko zdążył, zanim będzie za późno...

Kilka godzin później: 
-Janet, ile jeszcze?!
-Właśnie lądujemy. 
-Jeff musi mieć do pożyczenia jakieś szybkie auto. 
-Jeff? 
-Jeff McAndrew. 
-Pamiętam go. Zawsze zabierał nam frytki jak u niego byliśmy. 
Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, drzwi samolotu się otworzyły, a ja wyskoczyłem jak oparzony do domu Jeffa, który znajdował się kilkaset metrów dalej. Zacząłem pukać do drzwi jak szaleniec. 
-Idę, idę- otworzył drzwi- Michael?!
-Jeff. Potrzebuję szybkiej fury. 
-Wszystkie są w warsztacie. Kiepsko trafiłeś. 
-A coś innego? 
Przez chwilę myślał i spojrzał na budynek, który mieścił się na jego posesji. 
-Hidalgo?
Spojrzałem mu prosto w oczy. 
-Dawaj go...

Mia: 
-Księżniczko. Chciałem przedstawić Waszej Wysokości księcia Roberta- powiedział szlachcic, który zajmował się różnymi dyplomatycznymi sprawami w ich rodzinie. 
-Zatańczysz ze mną?- zapytał Robert. 
Podałam mu dłoń. Chciałabym, żeby Michael tu był...

Michael:
-Wio! Wio!
Cholera, że też Jeff nie miał nic innego na zbyciu jak karego angielskiego konia. Co prawda są to najszybsze konie. O tyle dobrze. 
Czułem, jak wiatr owiewał mi całą twarz. Po jakimś czasie byłem na imprezie. Na szczęście Jeff pożyczył mi garnitur, bo inaczej by mnie nie wpuścili. Parkingowy zdziwił się, gdy zamiast Ferrari dałem mu prawdziwego konia. 
-Tylko nie zapomnij o marchewkach. 
Nie widziałem jego reakcji, bo pognałem do środka. Zacząłem się rozglądać po całej sali, aż ją ujrzałem... 

Mia: 
Był tu. Spojrzał na mnie i zaczął do mnie iść. Zostawiłam Roberta na lodzie i zmierzałam naprzeciw niemu. Spotkaliśmy się w połowie drogi. 
-Michael. 
-Cześć skarbie. 
-Przyleciałeś... 
-Musiałem cię zobaczyć. 
-Wiesz... Bo ja nie byłam z tobą do końca szczera. 
-Co masz na myśli?
-Nie powiedziałam ci, że... Też cię kocham. 
Uśmiechnął się, a po chwili zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Nasze usta się złączyły. To był, jak pocałunek stęsknionych kochanków. 
-Chodź. Coś ci pokażę. 
Wymknęliśmy się z przyjęcia jak dzieci ze szkoły. Mike zabrał mnie do hotelu, który mieścił się obok. Wjechaliśmy na samą górę na 30 piętro. 
-Janet mi pomogła- powiedział, otwierając drzwi. 
W pokoju było strasznie ciemno. Kiedy otworzyłam drzwi poczułam, jak Mike zaczyna całować mnie po szyi. Zapalił światło, a przed moimi oczami ukazał się pokój z widokiem na miasto i łóżko usłane płatkami róż. 
-Chcę, żebyśmy przeżyli swój prawdziwy pierwszy raz- szepnął mi do ucha, a ja poczułam, jak przechodzą mnie dreszcze... 

*********

Hej hej. 
Rozdział 9 czesc 2. Bedzie jeszcze jedna.  
W następnej bedzie hocik. Tak sadze. 
Pozdrawiam. 
Przepraszam za błędy ale pisze z telefonu. 
Do zobaczenia 



1 komentarz:

  1. Hejka!! ❤❤❤
    Leje, po prostu leje. 😂😂 Tak chaotycznej notki dawno nie czytałam, ale w huj mi się podobała serio! Tak jak w filmie: akcja tu, akcja tam, a potem finisz, na którego kontynuacje z niecierpliwością czekam. Czekałam na ten ich "prawidzwy pierwszy raz" bo wiedziałam, że się wydarzy. Miłość fizyczna jest ważna, ale ważne jest żeby prowadziło ją bicie serca, a nie pragnienie. Notka cudna!
    Wenyyy! 😘
    Kcccc :**

    OdpowiedzUsuń