sobota, 14 lutego 2015

Rozdział VI + Pożegnanie

Chcę ogłosić, że prawdopodobnie będzie to ostatni rozdział. I ostatnia rzecz jaką piszę. Zastanawiam się nad zakończeniem pisania raz na zawsze. Doszłam do wniosku, że nie umiem napisać nawet rozbudowanego zdania. Przepraszam Was. A oto notka, bo w sumie po to tu jesteście (jeżeli w ogóle), żeby ją przeczytać, a nie słuchać mojego gadania. Miłej lektury...
*********************************************************************************

Rano obudził mnie głos.
-Rose. Rose wstawaj.
Otworzyłam leniwie oczy.
-Mike?
-Wybacz, że budzę.
-Jest dziewiąta.
-No właśnie, a o dziesiątej przyjdzie moja mama i dwie siostry.
-Słucham?!- zerwałam się- I mówisz mi o tym teraz?
-Wybacz. Same do mnie przed chwilą zadzwoniły.
Zerwałam się pędem z łóżka i zaczęłam szukać ubrania. Potem pobiegłam do łazienki i ledwo co zeszłam na dół, to już usłyszeliśmy dzwonek. Oczywiście Ellie wspięła mi się na ramię. Bardzo to lubiła. Znałam z tej trójki kobiet, tylko Janet.
-Mamo, to jest Rose. Rose, to moja mama.
-Miło mi Panią poznać- uścisnęłam lekko jej dłoń.
-Mi ciebie również. Janet miała rację. Jesteś śliczna.
Zarumieniłam się i zerknęłam ukradkiem na Janet. Ona tylko puściła mi oczko.
-A to moja siostra La Toya.
Z nią również się przywitałam. Potem usiedliśmy w salonie na kanapie.
-Powiedz Rose, masz jakieś hobby?
Ups, to po mnie. Nie chciałam Mikowi mówić, że gram na pianinie, bo zaraz kazałby mi coś zaprezentować.
-Em… Ja… Gram na instrumencie…
Michael spojrzał na mnie zdziwiony.
-Naprawdę? A na jakim?- dopytywała jego mama.
-Pianinie.
-Nic nie mówiłaś- odrzekł.
-Oho, widzę, że już wychodzą na jaw jakieś narzeczeńskie tajemnice- wtrąciła Janet- Ale chyba buziaczek załatwi sprawę, co Mike?
-Wiesz co, to chyba nie jest odpowiednia chwila…
-Oj, no coś ty! Siostry się wstydzisz?- zaśmiała się La Toya.
Nagle zaczął dzwonić telefon mamy Mika. Wyszła na chwilę. Teraz będzie dopiero. Dwie siostry. Super.
-Jeden buziak- Janet zrobiła słodkie oczy.
Michael spojrzał na mnie. Ja nic nie odpowiedziałam, tylko delikatnie go pocałowałam. Trwało to… nie wiem, może z pół minuty. Ale było niesamowicie. Po południu zostaliśmy sami. Miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale niestety…
-Czemu nie mówiłaś, że grasz na pianinie?
-Nie pytałeś.
-Zagraj mi coś.
-Nie Mike. Nie mam ochoty…
-Proszę- spojrzał na mnie oczami szczeniaczka i padł na kolana.
Westchnęłam.
-Jedna piosenka- podkreśliłam.
Zmierzyłam powoli do pokoju muzycznego. Nagle poczułam, że moje nogi odrywają się od ziemi.
-Co ty robisz?!- zaśmiałam się.
-Niosę cię.
-Postaw mnie wariacie!
Postawił mnie dopiero, kiedy znaleźliśmy się na miejscu. Usiadłam przed pianinem. Wyczułam klawisze i spojrzałam na Mika. Uśmiechnął się i kiwnął głową. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam grać. Michael przez cały czas mi się przypatrywał. W połowie piosenki, którą przy okazji śpiewałam, także się dołączył. To była wyjątkowa piosenka. Śpiewałam ją po śmierci mamy. Pod koniec się rozkleiłam.
-Rose?
Szlochałam dalej.
-Co się stało?
Nic nie odpowiedziałam, więc wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Usiadł na kanapie i posadził mnie sobie na kolanach, twarzą do niego.
-Spójrz na mnie- rozkazał.
Podniosłam wzrok. Tak bardzo tęskniłam za nią.
-Opowiesz mi o co chodzi?
Kiwnęłam głową i trochę się uspokoiłam.
-Tą piosenkę śpiewałam w chwili śmierci mamy razem z nią. Leżała w szpitalu i razem nuciłyśmy. Potem umarła…
Siedziałam tak na jego kolanach i ze spuszczoną głową bawiłam się guzikiem jego koszuli. Czułam, jak podtrzymuje mnie w pasie, żebym z nich nie spadła. Po chwili ułożyłam głowę na jego piersi i wsłuchiwałam się w bicie jego serca…

Michael:
Widziałem, że Rose coś gryzło. Człowiek nie zaczyna nagle płakać bez powodu. Kiedy dowiedziałem się o co chodziło…  Boże, to straszne. Nie mogłem pozwolić, żeby się dalej smuciła. Wtuliła się we mnie. Wziąłem ją potem na ręce i zaniosłem do łóżka. Zasnęła przytulona do mnie. Pocałowałem ją w czoło i chciałem wyjść, jednak uniemożliwiła mi to łapiąc mnie za rękę przez sen.

-Słodkich snów królewno.
Dostrzegłem jeszcze lekki uśmiech na jej twarzy, po czym mruknęła coś pod nosem i westchnęła, pogrążona w głębokim śnie... 

4 komentarze:

  1. Ej, nie rób nam tego!
    Nie kończ tego wszystkiego.
    Weź... teraz mam ochotę płakać, ponieważ... ponieważ już chcesz wszystko zakończyć :(
    Notka cudowna. Jak zawsze...
    Cholercia i ty mówisz, że zdań nie umiesz napisać rozbudowanego zdania? Umiesz. Na pewno umiesz.
    Smutno trochę się zakończyło, no ale cóż...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Proszę, nie odchodź....
    Wszyscy kochamy Twoje opowiadania, tylko niektórzy są zbyt leniwi żeby komentować!! ja też nie komentowałam, przeraszam...
    Zastanów się nad tym, ale dużo ludzi lubi je czytać bo piszesz super.
    Jak to nie potrafisz zrobić rozbudowanego zdania? na pewno tak! Nie żartuj nawet!
    Zastanów się nad tym!! wszystkim nam będzie bardzo przykro, jeśli serio to zrobisz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę. cie zniosę. Wszystko moge przezyc ale nie. PROSZE NIE RÓB TEGO. Zrob sobie ale blagam nie odchodz. Daj sobie chwile przerwy. Prosze przemyśl to. ja bede wiernie czekac. Przemyśl to. Przepraszam za błędy. ale pisze z telefonu.
    Pozdrawiam i wiernie czekam . Mickey

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być ja tego nie zniosę i co za brednie gadasz. że niby ty jednego zdania nie potrafisz złożyć. w całość . zastanów sie nad odejsciem.
      Pozdrawiam. Mickey

      Usuń