*********************************************************************************
Delikatnie wyjąłem rękę z jej uścisku i poszedłem do siebie.
Założyłem swoją czarną piżamę z tygrysem na koszulce i wślizgnąłem się pod
kołdrę. W środku nocy obudził mnie krzyk, dobiegający z jej pokoju, który
zmroził mi krew w żyłach. Założyłem czarny, puchaty szlafrok i pobiegłem tam,
jak najszybciej mogłem, z zamiarem sprawdzenia powodu tego hałasu. Z hukiem otworzyłem
drzwi. Dziewczyna siedziała na łóżku i twarzą ukrytą w dłoniach.
-Rose. Co się stało?
-Miałam koszmar- wysapała.
Usiadłem na skraju łóżka i, uśmiechnąwszy się delikatnie, złapałem
jej dłoń.
-Spokojnie. Jestem przy tobie. Nie masz się czego bać.
-Śnił mi się… Jason…
-On ci coś zrobił, prawda?- zapytałem, dotykając jej policzka.
Nagle z jej oczu strumieniami pociekły łzy. Przytuliłem ją do
siebie.
-Ciiii. No już. Nie płacz, proszę. Ze mną jesteś bezpieczna.
-Michael?
-Tak?
-Jason… On… On… Mnie…- nie mogła nic z siebie wydusić. Domyśliłem
się o co chodzi.
-Bydlak.
Byłem zszokowany jej wyznaniem. Jak on mógł coś takiego zrobić? I
to jej? Musiał być gnojkiem. Rose jest piękna i kochana, i kiedy ze mną
przebywa, to mogę być sobą. Coraz częściej myślę co robi. Gdy jestem na
zakupach, myślę co kupiła, gdy się ubieram, myślę w co się dziś ubrała. Chyba
się zakochałem. Ale my przecież tylko udajemy narzeczonych. Nie mogę jej
powiedzieć, bo uzna mnie za wariata, ale nie wiem, ile będę w stanie wytrzymać
ukrywając to. I czy będę mógł się powstrzymywać przy niej. Delikatnie
pogłaskałem ją po głowie i mocniej zamknąłem w swoim uścisku. Kiedy się trochę
uspokoiła, wstałem powoli.
-Mike…
-Słucham cię.
-Zostaniesz ze mną?
Uśmiechnąłem się lekko i wślizgnąłem obok niej. Zanim zdążyłem
cokolwiek zrobić, opatuliła mnie kołdrą i położyła głowę na mojej piersi, w
ręce ściskając skrawek mojej koszulki.
-Dobranoc- szepnęła.
-Dobranoc- ucałowałem jej czoło.
Zamknąłem powieki i zasnąłem. Obudziłem się jeszcze raz. Tym razem
ja miałam koszmar. Śniło mi się, że ktoś torturował Rose, a ja… nie mogłem nic
z tym zrobić. Wyszedłem z łóżka i oparłem się o umywalkę w łazience, wcześniej
przemywszy sobie twarz. Po chwili poczułem dłoń na ramieniu.
-Michael. Wszystko dobrze?
Wziąłem dwa głębokie wdechy.
-Tak… Chyba tak… Miałem tylko zły sen.
-Dzisiaj nie tylko ty- uśmiechnęła się do mnie lekko-Chodź.
Złapała moją dłoń i zaprowadziła do łóżka. Bez podtekstów
oczywiście. Położyliśmy się twarzami do siebie i patrzyliśmy wzajemnie w oczy.
Nagle poczułem, jak zaczyna delikatnie głaskać mnie po policzku.
-Chcesz porozmawiać o tym śnie?
Musiałem coś wymyślić. Nie chciałem jej mówić prawdy, bo by się
przestraszyła.
-Śniło mi się dzieciństwo. Jak bił mnie mój ojciec.
Przez parę minut opowiadałem jej tę zmyśloną historię, po czym
przysunęła się i cmoknęła mnie lekko w czoło. Momentalnie zrobiło mi się gorąco
od tego małego gestu.
-Ktoś tu się zarumienił- uśmiechnęła się.
Jeszcze bardziej spaliłem buraka. Rose nachyliła się nade mną i,
drapiąc mnie lekko z boku po szyi, szepnęła do ucha:
-Słodko wyglądasz, jak jesteś taki zawstydzony.
Poczułem, jak kropelka potu spływa mi leniwie po czole. Kobieto,
nie rób tak, bo oszaleję! Na szczęście po chwili wtuliła się we mnie i, drapiąc
mnie lekko po brzuszku, co uwielbiam, zasnęła. Zakochałem się. Nie ma innej
opcji. Hmmm. Może zabiorę ją na wycieczkę? Tak! Zaszyjemy się w jakimś hotelu. Pozwiedzamy, przeżyjemy coś. Tylko gdzie tu
wyjechać? Hiszpania? Tak, Hiszpania będzie w sam raz. Po tych planach, zasnąłem
i spałem tak do rana. Obudziłem się około ósmej. Rose nie tuliła się do mnie,
więc wszedłem po cichu z pokoju i poszedłem zarezerwować bilety lotnicze i miejsca
w hotelu. Po chwili usłyszałem kroki.
-Dzień dobry- rzuciła wesoło.
-Dobry.
-Co robisz?
-Rezerwuję bilety lotnicze do Hiszpanii.
-Kiedy jedziesz?
-My jedziemy. Taka mała wycieczka- uśmiechnąłem się.
-Żartujesz?
-Nie. Cieszysz się?
-Bardzo.
-Leć się pakować.
I pobiegła. Ja w tym czasie zrobiłem śniadanie, które składało się
z kawy, grzanek i jajecznicy.
-Nie mogę uwierzyć, że pojedziemy do kraju egzotycznych tańców,
owoców i przystojnych mężczyzn.
-Nie wszyscy Hiszpanie są przystojni- mruknąłem.
-Ale większa ilość tak. Kiedy wylot?
-Jutro rano. Spakowana?
-Oczywiście Sir!
Zaśmiałem się. Po śniadaniu poszedłem spakować swoje rzeczy.
Kiedyś trzeba się wyszaleć, prawda?
No nieźle.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zastosowałaś się do moich rad! Cieszę się z tego ogromnie.
Zakochałam się w momencie, gdzie Rose drapie Michaela po szyi i brzuszku. Jakby był szczeniaczkiem... To takie urocze! Naprawdę...
Rozwinęłabym tylko trochę dialog o wylocie do Hiszpanii, ale tak też jest dobrze.
Ogółem rozdział mi się bardzo podoba, jest krótki ale uroczy i przyjemnie się go czyta.
I ten troszkę zazdrosny Mike, gdy wspomina się o "większości przystojnych mężczyzn" w Hiszpanii. :D ^^
Czekam na następną notkę, pozdrawiam, Malffu!
xoxo ♥
Yey :3
OdpowiedzUsuńMiiiłooość rooośnie wokół naas xDD
Mickey będzie ( mam nadzieję ;P) z Rose :3
Ten moment kiedy Rose drapie po brzuszku Michaela, podoba mi się chyba najbardziej :3
It's so cute.
Czekam na nast. notkę...
Zresztą, Ty sama o tym dobrze wiesz, więc po co ja to piszę? XD
Miłość jest dookoła co mnie bardzo cieszy. Ach Rose doprowadza do szału. Słodkie. Do tego ta zazdrość Michaela, normalnie kocham tą notkę. Chyba nie muszę pisac, że czekam na kolejny. Ach niech będzie Już nie mogę się doczekać kolejnego. :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest naprawdę słodkie i cudowne.
Pozdrawiam. Mickey
P.S Kiedy nowa? Bo już nie mogę się doczekać?
OdpowiedzUsuńAaa świetnee normalnie uzależnienie.. Ciesze się że piszesz dalej.. U mnie też na blogu jest mało komentatorów, ale mimo to oni dają mi mocnego kopa.. Lece dalej <3
OdpowiedzUsuń