poniedziałek, 4 maja 2015

The Way You Make Me Feel #3

Nowa notka. Od razu mówię, że przez jakiś czas nic się nie pojawi, ponieważ muszę się wziąć za oceny. Zapraszam do czytania :)
*********************************************************************************

Następnego dnia dostałam wypis.
-Tylko uważaj na siebie- odrzekł doktor Colleman.
-Ma się rozumieć. I tak nakazał mi pan przerwę.
-Mam nadzieję, że mnie posłuchasz. Nie chciałbym, żebyś wylądowała u nas w poważniejszym stanie.
-Też bym raczej nie chciała.
-No więc właśnie.
W tym momencie do sali wszedł Michael, który dzień wcześniej oświadczył się, że odbierze mnie ze szpitala.
Dzień dobry- zwrócił się najpierw do doktora- Cześć Jodie. Gotowa?
Wzięłam głęboki oddech.
-Bardziej się nie da.
Pożegnałam doktora Collemana i wyszłam z Mikiem z budynku.
-Potrzebujesz podjechać do domu po rzeczy?- zapytał.
-Na chwilę, jeśli to nie problem.
-Żaden- uśmiechnął się.
Kiedy weszliśmy do domu, mój przyjaciel zaczął się rozglądać, aż zawiesił oko na gablotce z nagrodami.
-Wow. To wszystko twoje?
-Moje I Castiela.
-Zawody Krajowe w ujeżdżaniu, Konkurs w skokach, crossie, puchar za WKKW i reszta za wyścigi- podziwiał.
Kiedy naoglądał się wystarczająco, weszliśmy do mojego  pokoju i Michael pomógł mi spakować kilka ubrań oraz derkę, szczotki i resztę rzeczy Castiela, którego mój brat miał przywieźć wieczorem na posiadłość Mika. Kiedy przyjechaliśmy do Neverlandu, pan domu zaniósł moje rzeczy do pokoju dla gości.
-Bierzemy się do roboty?- zapytałam.
-Nie chcesz odpocząć?
-Odpocznę w nocy, a teraz przygotuj się do jazdy.
W czasie, kiedy Mike ubierał się w strój jeździecki, ja poszłam do stajni.
-Którego chcesz wziąć do jazdy?- zapytałam.
-Lunę. Tak, Luna będzie odpowiednia.
Dałam mu czas, żeby ją wyczyścił i osiodłał, po czym weszli na padok. Zrobili parę kółek stępem i kłusem, po czym zaczęłam swój wykład.
-Dłonie bliżej siebie, kolana przyłożone do siodła, wodze mają dotykać jej szyi i łydka w ty. I, na Miłość Boską, nie ciągnij jej tak za pysk. Używaj więcej łydki. To delikatna klacz. Ściśnij ją lekko łydkami.
Jak kazałam, tak zrobił, a Luna momentalnie zareagowała.
-Widzisz? I staraj się utrzymywać równowagę w siodle. Bo chwilowo to klepiesz tyłkiem o siodło, a masz anglezować. Czeka nas jeszcze sporo Dupogodzin- zaśmiałam się. On również -Jak wieczorem przyjedzie Castiel, to jutro pojeździsz na nim i porównasz.
-Skoro tak uważasz… A nie zepsuję ci go?
-To doświadczony koń. Nie musisz się martwić.
Koło godziny dwudziestej przyjechał Castiel. Zaprowadziłam go do boksu i wróciłam do domu. Gosposia Michaela, którą poznałam wcześniej dała mi lekarstwa, które zalecił mi lekarz i poszłam się kąpać. W środku nocy obudziłam się za sprawą koszmaru. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. W salonie na kanapie siedział Mike.
-Hej. Wszystko gra?- zapytałam.
-O, nie śpisz?
-Miałam koszmar.
Poklepał miejsce obok siebie, na którym po chwili usiadłam.
-Opowiadaj. Co cię męczy?
-Boję się, że jeżeli nie wyzdrowieję niedługo, to wszyscy moi sponsorzy się wycofają, znajdą kogoś lepszego i stracę Castiela, bo nie będę mogła go utrzymać.
Michael przytulił mnie do siebie i pogłaskał po włosach.
-Nie pozwolę na to. Nie zabiorą ci go. Obiecuję.
Po chwili się jednak odsunęłam.
-A ty? Czemu nie śpisz?- zapytałam, ocierając oczy.
-Od jakiegoś czasu mam z tym problemy. Biorę tabletki ale… Nic mi nie dają.
Złapałam go za rękę i zaciągnęłam na górę. Weszliśmy do mojej sypialni.
-Wiesz, jaki jest najlepszy sposób na sen?- zapytałam.
-Leżenie z zamkniętymi oczami?
-Nie. Połóż się wygodnie i powieki w dół.
Zrobił, jak kazałam. Potem wgramoliłam się obok niego, ucałowałam jego zamknięte powieki i czoło i go przytuliłam. W ten sposób zasnął po kilku minutach. A rano obudziłam się za sprawą światła słonecznego. Byliśmy z Michaelem do siebie przytuleni. Wtulałam się w jego pierś, a on obejmował mnie ramionami. W końcu otworzył oczy. Odsunął się, usiadł na łóżku i odrzekł:
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Lepiej spałeś?
-Tak. O wiele lepiej. Dziękuję- uśmiechnął się.
-Nie ma za co.
-To ubieraj się teraz i idziemy na śniadanie. Zrobię gofry. Co ty na to?
-Brzmi pysznie.

Zostawił mnie samą w pokoju i poszedł się ubrać, co zrobiłam i ja. Ucieszyłam się, że spał spokojnie. O to mi w sumie chodziło… 

4 komentarze:

  1. No, no... Ciekawe ciekawe :D
    Jazda konna, mówisz?
    Hmm, no ja znawcą to nie jestem, ale ciekawa sprawa xDD :D
    Czekam na następną notkę.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka jak zwyle cudowna. jazda konna, chyba zacznę też jeździć.
    Nie wiem co jeszcze powiedzieć, notka bardzo przypadła mi do gustu. Jak więszkość twoich notek.
    Pozdrawiam. Mike

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialna notka :)
    Wiesz z góry dziękuje mojej koleżance, która również interesuje się i jeździ na nich. Była moim słownikiem bo cholera moja wiedza na temat 'anglezować' jest zerowa i jak zaczęłam to czytać to sie załamałam. Ale notka cudna przeczytałam ją w szkole więc przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale w domu wole to robić :)
    Mam nadzieje, że coś międze Jodie i Mike zaiskrzy na tych 'dupogodzinach' hahaha :) Kocham. Czekam na nexta, życze weny. Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń