*********************************************************************************
Kawa. Kawka. Kawusia. Po sześciu godzinach pracy, jako
ratowniczka medyczna w końcu mam chwilę przerwy. Miałam dzisiaj już siedem
interwencji. Masakra. A to ktoś spadnie ze stołka, a to się oparzy, albo
zemdleje. Same wypadki chodzą po tych ludziach.
-Alex, pomożesz nam?
O Boże. I po kawusi. Wstałam i poszłam do Sali.
-Co narozrabialiście?- zapytałam.
-Czy możesz nam pomóc z kroplówką?
-Eh, jak dzieci, jak dzieci- zaśmiałam się i zrobiłam o co
mnie prosili, po czym wróciłam do kantorka do mojej kawy. O dziwo jej nie było.
Po chwili wyszedł zza drzwi mój kolega Louis z moim kubkiem.
-Jasny gwint Louis! To moja kawa, kawka, kawusia!
Spojrzał na nią zdziwiony.
-Trochę się spóźniłaś. Mogłaś mówić wcześniej. Tom miał mi
zrobić i myślałam, że to od niego.
-To się pomyliłeś. Dobra, już pij.
-Dzięki.
Poczułam, jak włącza się mój komunikator.
-Alex, czekamy przy karetce, mamy zasłabnięcie.
-Już idę.
Potruchtałam do wozu i pojechaliśmy. Po dziesięciu minutach
byliśmy pod bramą wielkiej willi. Przybiegła do nas jakaś starsza kobieta.
-Całe szczęście, że państwo przyjechali. Pan Jackson upadł i
stracił przytomność.
-Proszę się uspokoić. Już się nim zajmujemy.
Weszliśmy do domu, gdzie w salonie na kanapie leżał owy pan
Jackson. Usiadłam na skraju łóżka i przyłożyłam dłoń do czoła.
-Gorączka.
Kiedy moi znajomi robili mu niezbędne rzeczy, czyli
sprawdzali tętno itp. Ja w tym czasie ocierałam mu spocone czoło. Nagle
otworzył lekko oczy.
-Umarłem?
-Nie, ale bardzo się pan starał- zaśmiałam się- Poza tym
niebo wygląda troszkę inaczej.
-Ale tam też są anioły, a pomyliłem się, bo zobaczyłem
panią.
-Bez przesady.
-Wszystko w normie. Możemy jechać- odrzekł Louis.
-Proszę na siebie uważać i przyjść jutro najlepiej na jakieś
podstawowe badania.
-Ja go przypilnuję- odrzekła staruszka.
-Do widzenia więc.
-Do widzenia, a może i do zobaczenia- powiedział pan
Jackson.
Wróciliśmy do szpitala. Następnego dnia znów miałam dyżur,
ale tym razem badałam ludzi w budynku.
-Dzień dobry. Ja na badania- usłyszałam głos.
-Proszę, zapraszam.
Spojrzałam w tamtą stronę.
-Pan Jackson.
Podał mi bukiet kwiatów.
-To za wczoraj.
-Dziękuję. Są piękne. Proszę siadać.
Usiadł na kozetce.
-Jak widzę skierowanie na osłuch i badanie krwi. Proszę
zdjąć koszulę.
Posłusznie to zrobił. Zobaczyłam na jego brzuchu jakieś
plamki.
-Pozwoli pan, że zerknę?- wskazałam na nie.
-Proszę bardzo, ale proszę mi mówić Michael.
-Alex.
-Ładne imię.
-Dziękuję. A teraz zobaczmy te twoje łatki.
Chwile się poprzyglądałam.
-Hm. Tak jak myślałam. Vitiligo.
-To znaczy?
-Bielactwo nabyte.
-To poważne?
-Będziesz miał coraz jaśniejszą skórę, ale nie umrzesz-
uśmiechnęłam się do niego- A teraz osłuchamy cię.
Przyłożyłam stetoskop do jego pleców.
-Kaszlnij.
Posłuchał mnie.
-Wszystko jest okej. Teraz zapraszam na krew.
-To będzie bolało?- zapytał, jak już siedział na fotelu.
-Nie. Troszkę uszczypnie...
Haha xDD Nwm czemu, ale przypominała mi się Diana :p
OdpowiedzUsuńNie no, notka bomba! :3 Taka atomowa, że rozsadziła mi mózg xDDD
Jest cudnie :3
Weny dużo, bo czekam na twoje opowiadania (wszystkie, a jest ich sporo XD )
Jeej cudo.. Zapowiada się ciekawie :) Mam pytanie mogła byś powiedzieć jaka to Era?? Dziękujee z góry :) Pozdrawiam i czekam na nexta :) ~MeryMJ
OdpowiedzUsuńOczywiście. Jest to era BAD. :3
UsuńPozdrawiam i dziękuje za miłe słowa
Notka cudowna, ale tz to już zapewne wiesz. Cudo. Alex i Michael. Do tego era Bad. No, no.
OdpowiedzUsuńCudownie ci to wyszło, a mam pytanko. Będziesz wrzucać, notki o Michaelu i Alex, czy różnie?
Już nie mogę się doczekac nowej.
Pozdrawiam. Mike
Mam zamiar wrzucać to opowiadanie ale ono bedzie krótkie. Na tej zasadzie.
UsuńPozdrawiam
~Bunia
To już czekam na nową :)
Usuń