wtorek, 14 kwietnia 2015

A Place With No Name #11

Cześć. Dodaję te TOTALNIE BEZNADZIEJNĄ notkę, bo niedługo weekend, a ja trenuję w nowej stajni i nie ma lekko. A co za tym idzie, brakuje mi czasu na pisanie. Nie jestem z tego zadowolona. Ale w każdym razie... zapraszam...
*********************************************************************************

Perspektywa Rose:
Rano odwiozłam Alex do przedszkola i pojechałam prosto do pracy. Rozkładałam stare książki, kiedy usłyszałam:
-Rose…
Odwróciłam się. Stał tam Michael.
-Czego znów ode mnie chcesz?
-Chcę to wyjaśnić.
-Nie masz czego wyjaśniać- odwróciłam się i poszłam w stronę biura.
-Rose! Daj mi dojść do słowa! To wszystko wielkie nieporozumienie!
-Nieporozumienie?! W takim razie to nasz związek był nieporozumieniem!
-Posłuchaj mnie. Brooke to wszystko zmyśliła. Nie wiem co ci nagadała, ale jak ją znam, to zrobiła tak, że ja wyszedłem na tego złego. Jeżeli powiedziała coś, co mnie oczerniło, to na pewno to jest kłamstwo. Nigdy w życiu bym cię nie skrzywdził.
-Skąd mam mieć pewność? Brooke pewnie miała jakieś podstawy, że powiedziała to o tobie.
-Brooke to aktorka! Ona umie wszystko tak zagrać, że w to uwierzysz!
-Wybacz Mike, ale… Nie mogę… Nie teraz. Potrzebuję trochę czasu.
Weszłam do biura.
-Rose…
-Zostaw ją Mike. Nic teraz nie wskórasz- usłyszałam głos Amandy. 
-Ale miej na nią oko, dobrze? Jest dla mnie strasznie ważna.
-Obiecuję.

Perspektywa Mika:
Wyszedłem w końcu z biblioteki i spojrzałem na zegarek. Eh. Dziś bankiet. Brooke niszczy mi życie. Wróciłem więc do domu i zacząłem się szykować. Ubrałem swój ulubiony mundur, rękawiczkę i okulary, po czym szofer zawiózł mnie pod dom Brooke. Nie wyszedłem po nią. Nie miałem podstaw. Weszła do mojej limuzyny i pojechaliśmy. Nie odezwałem się do niej słowem, w czasie, kiedy ona nawijała o sprawach mniej ważnych, czyli tak zwanych pierdołach. Całą drogę myślałem o Rose. Kiedy wysiedliśmy z auta, ona złapała mnie za rękę, a ja spojrzałem na nią z zamiarem protestu, ale mnie wyprzedziła.

-Jeżeli chcesz jeszcze odzyskać te swoją dziewuchę, to rób co ci każę.
Mruknąłem pod nosem i weszliśmy na galę. Od razu zbiegło się dużo paparazzich. Brooke tuliła się do mnie, a ja nie byłem tym zachwycony. Siedzieliśmy przez cały czas obok siebie. W końcu wywołali moje imię i wszedłem na scenę, żeby wygłosić przemowę.
-Dziękuję za tę nagrodę. To dla mnie wiele znaczy. Ale chcę z tego miejsca podziękować jednej bardzo ważnej dla mnie osobie. Mojej ukochanej Rose. Jeżeli to oglądasz, to pamiętaj, że bardzo cię kocham.
Powiedziawszy to, zszedłem na dół i zająłem swoje miejsce. Brooke jak się domyślacie, piorunowała mnie wzrokiem za wzmiankę o mojej różyczce. Ale nie obchodziło mnie to. Udawałem, że tego nie widzę.
-Co to właściwie było?- syknęła, kiedy wszyscy się już bawili.  
-Wyznanie prawdy.
-Jesteś tu ze mną, a nie z tą szmatą.
-Nazwij ją tak jeszcze raz…!- zagroziłem.
-A co? Nie odważysz się nic zrobić. Mogę cię zniszczyć nie wstając z kanapy i popijając drinka. Jesteś zerem kochany. Totalnym nieudacznikiem. Nie umiesz się nawet sam wybronić.
-Ty podstępna małpo!
-Nie pozwalaj sobie, to po pierwsze. A po drugie: właśnie zmarnowałeś szansę na to, żebym wyjaśniła wszystko tej twojej dziewusze. Mam  głęboko w poważaniu, czy wam się uda, czy nie. Jesteś zdany na siebie.
-Od początku to planowałaś. Przyznaj się!
-Oh, oczywiście, że tak. Przecież mnie znasz- zaśmiała się sztucznie.
-Jesteś najbardziej podłą osobą, jaką znam.
-Oj, przykro mi… A właściwie to nie.
Odwróciłem się napięcie i odszedłem od niej. Udałem się na zewnątrz. Co za… co za szuja! Żeruje na nieszczęściu innych. Jak ja mogłem z nią kiedyś być? Chociaż nasz „związek” opierał się na sensacjach łóżkowych, a nie było w tym ani krzty uczucia. Kiedy byłem z Rose… To tak, jakby urodził się we mnie nowy człowiek. Chciałem być lepszy i uszczęśliwiać ją każdego dnia, żeby codziennie z rana widzieć jej uśmiech.
-Oh Rose. Jak mi cię brakuje- wyszeptałem i schowałem twarz w dłoniach, siadając na ławeczkę.

Po chwili jednak podniosłem wzrok na gwiazdy. Były wyjątkowo piękne tej nocy, a na niebie nie było ani jednej chmurki, która mogłaby zakłócić te harmonię. Wtem przyszedł do mnie Quincy.
-Hej Michael. Co jest z tobą?
-Problemy z kobietami.
-Ahaaaaaa- mruknął, jakby wszystko stało się jasne i usiadł obok- No to opowiadaj.
-Brooke pewnego dnia wparowała mi do domu, jak byłem na nagraniach i nagadała Rose głupot, tak, że ona we wszystko uwierzyła i teraz nie chce mnie znać. A Brooke za to zrobiła mnie w konia.
-Rose na pewno jest świetną dziewczyną. Jeżeli mały Mikey stracił dla niej głowę, to jest coś na rzeczy. A Brooke się nie przejmuj. To suka- zaśmialiśmy się.
-Tylko boję się, że nie odzyskam mojego skarbu.
-Jeżeli jest między wami chemia, to nie masz się o co bać. Uwierz mi.
Uśmiechnąłem się.
-Dzięki Q.
-Nie ma sprawy. Wrócisz do środka?
-Nie, dzięki. Posiedzę jeszcze chwilę i wrócę do domu. Trochę dużo wrażeń jak na jeden dzień.
-Jak uważasz.
-Miłej zabawy- odrzekłem.
-Dzięki. I powodzenia z Rose.

Zaśmiałem się w duchu. Zerknąłem znów w niebo i mruknąłem:
-Przyda mi się przyjacielu. Oj przyda… 
*********************************************************************************
Wiem,  że wyszła totalna klapa, ale nie mogę nic lepszego napisać. A sam odpoczynek mi nic nie da. 
:/ Eh, no trudno. Do zobaczenia następnym razem... 

3 komentarze:

  1. Uduszę Cię kiedyś za to co mówisz! xD
    Jak możesz tak mówić?! Ta notka jest genialna!
    Podoba mi się :3 Och, ale równo jedziecie po Brooke xDDD
    A ja nadal się zastanawiam: WHY? XD
    No nic, ale i tak notka jest The Best :)
    Weny Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mów, że jest beznadziejna ok? Bo jest cudna, naprawde.. Może nie ma aktualnie sielanki, ale jest ciekawie. No ciekawie się jak Rose zareaguje na gazety (które z pewnością, nie oszczędzą sobie gorących plotek na temat Mike i Brooke) Oby się nie dała przekupić tym bredniom. Pozdrawiam i życzę dużo weny :) ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha wiedziałem , że to tak się skończy. Ja to po prostu wiedziałem. Brooke to małpa, kiedyś ją lubiałem a teraz nie. Nie wiem czemu kiedyś nawet mi sie podobała, ale w młodości, ale mniejsza. Oby Rose zaufała Michaelowi i znów było wesoło, i cudownie, a Brooke niech spada. Mam nadzieję, że wszystko będzie okej, aha i , że nie uwierzy magazyną, które NA PEWNO będą sie rozpisywać na temat Brooke I Michaela.
    Pozdrawiam. Michael

    OdpowiedzUsuń