sobota, 4 kwietnia 2015

HIstory #7

Coraz bliżej końca, kochani. Nie będzie kolorowo, niestety. Mam ułożoną całą historię w głowie i nie zmienię jej, choćby nie wiem, jak ciężko mi było ją opisać. Co do notki specjalnej. Pojawi się niedługo. Tym razem chyba trochę krótsza notka, no ale... Co by tu... AHA.
Życzę Wam Wesołych Świąt Wielkanocy :D
Tylko ja nie lubię zakupów w święta? xd Jakaś masakra.
No, ale życzę Wam, żeby zajączek Was hojnie obdarował :D Dużo słodyczy i miłej, rodzinnej atmosfery.
Zapraszam do czytania :)
*********************************************************************************
Wróciliśmy z naszej konnej wycieczki i po uszykowaniu się pojechaliśmy do rodziców Michaela na obiad.
-Trochę się boję…
-Nie masz czego. Moja mama i siostry cię pokochają.
-A tata?
Przez chwilę nic nie mówił.
-Z tym może być więcej roboty- mruknął.
Po dwudziestu minutach jazdy, byliśmy na miejscu. Od progu przywitała nas dziewczyna, bardzo podobna do Michaela.
-Janet!- przytulił ją.
-Cześć braciszku. Janet. Młodsza siostra pana podrywacza- podała mi rękę.
-Alex. Była pani chirurg.
-Znudziło ci się, że odeszłaś?
-Nie… Powody zdrowotne.
-A. No w każdym razie, zapraszam do środka.
Weszliśmy nieśmiało. Po chwili powitała mnie starsza kobieta. Pewnie mama Michaela.
-Miło mi cię poznać, skarbie. Michael ostatnio pochwalił się, że poznał piękną dziewczynę.
-Mi również jest miło.
Potem przyszła reszta jego rodzeństwa. Na koniec został ojciec.
-Joseph- podał mu dłoń Mike.
-Michael.
-To Alex. Moja dziewczyna.
Stanęłam trochę sztywna przed nim. Zmierzył mnie od stóp, do głów, po czym uśmiechnął się lekko i podał mi dłoń.
-Miło mi.
-Mi również proszę pana.
Zasiedliśmy wszyscy do stołu. Po obiedzie udaliśmy się do salonu. Ja z Michaelem usiadłam na kanapie, a mój chłopak obejmował mnie ramieniem.
-Co studiowałaś Alex- zapytał mnie ojciec Mika.
-Medycynę. Przez sześć lat.
-Ambitnie.
-Chciałam osiągnąć coś w tej dziedzinie.
-A teraz czemu nie pracujesz?
-Powiedzmy, że zdrowie mi na to nie pozwala.
-Rozumiem.
Nagle gorzej się poczułam. Zabolała mnie głowa i było mi słabo. Michael to zobaczył i od razu podał mi tabletki.
-Lepiej?
Kiwnęłam głową. Mike pocałował mnie w czoło i przytulił. Długo tam nie posiedzieliśmy. Wróciliśmy do domu. Mnie i Mika czekała bardzo ważna rozmowa. Kiedy on siedział w biurze, ja myślałam, jak z nim o tym porozmawiać. Dużo czasu nie miałam. No właśnie… Weszłam do niego i oparłam się o biurko.
-Michael. Możemy porozmawiać?
-Oczywiście słonko. O co chodzi?
-Wiesz, że niedługo umrę, prawda?
Westchnął.
-Nie rozwijajmy tego tematu, proszę.
-Musimy. Ja niedługo odejdę, a ty zostaniesz tu beze mnie.
-Do czego zmierzasz?- wstał.
-Kocham cię.
-Ja też cię kocham.
Spojrzałam mu w oczy, po czym przyciągnęłam go za kołnierzyk koszuli i pocałowałam. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Czułam jego oddech, najmniejszy ruch, jego drżenie. Szeptaliśmy do siebie. Słyszałam wszystko, bo wsłuchiwałam się w jego głos z wielką uwagą, żeby usłyszeć te dwa słowa. Kocham cię. Działaliśmy na siebie jak róża i woda. Bez niej kwiat umrze. Chociaż ja i tak umrę. Po wszystkim zasnęliśmy w swoich objęciach. Obudziło mnie słońce. No bo po co zasłaniać żaluzje, jak idziesz z kimś do łóżka? Cały Michael. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zerknęłam na niego. Taki idealny, taki troskliwy… Durne życie. Stracę go za jakiś czas. Tylu rzeczy nie zrobię. Nie wezmę ślubu, nie urodzę dziecka, nie przejdę na emeryturę… Skoro Bóg tak zadecydował, to nie mogę z nim dyskutować. Zanim się obejrzałam, Mike otworzył oczy.
-Hej.
-Hej…- mruknęłam.
-Jak się czujesz?- pogłaskał mnie po ramieniu.
-Na razie dobrze. Leki mam wziąć dopiero za godzinę.
-To dobrze.
Wtuliłam się w niego.
-Zawsze będziesz miała u mnie swoje miejsce. O tutaj- wziął moją dłoń i przyłożył sobie do serca.

-Ty też. Już do końca. Do ostatniego oddechu i ostatniego uderzenia… Na zawsze…

2 komentarze:

  1. Oh, smutno. Naprawdę smutno. No szkoda, że umrze, ale życie to nie bajka czyż nie? Ale z jednej strony się ciesze bo wrócisz do swoich poprzednich opowiadań. No dobrze czekam na kolejną.
    Pozdrawiam. Mike

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku.. Jakie to urocze.. I na tym zakończe.. Jest wszystko piękne i cudowne, ale..hmm czy Mike zdaje sobie sprawe, że za kilka 'chwil' straci swoją ukochaną.. Może nie chce tego okazywać, a tak naprawde umiera z żalu.. Ostatnie słowa, zamarłam.. 'Zawsze będziesz miała u mnie swoje miejsce. O tutaj- wziął moją dłoń i przyłożył sobie do serca.
    -Ty też. Już do końca. Do ostatniego oddechu i ostatniego uderzenia… Na zawsze…' .. Nawiązując do moich bohaterów.. Wiesz już może pisząc takie opowiadanie, że śmierć jest taką tamą między szczęściem zakochanych.. Dlatego Lili nie chce się zbliżać do Mike chociaż zawsze jest ten cień szansy, że wyzdrowieje.. A tu Alex jest chora bardzo poważnie bo rak trzustki to nie przelewki, a mimo tego walczy do swojego szczęścia.. Jeej smutno.. Dlaczego? Jejj. Piękny, cudny rozdział.. Czekam na kolejny. Życze dużo weny i pozdrawiam :) ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń