*********************************************************************************
Rano, kiedy się obudziłam i zeszłam na śniadanie usłyszałam:
-O, kruszynka już wstała!- Mike do mnie podszedł, bo
widział, że po wczoraj jestem jeszcze słaba i przytrzymał w pasie, po czym
podprowadził do stołu i pomógł usiąść- Co chcesz zjeść?
-Nie wiem. Cokolwiek.
Kucnął przede mną.
-Wszystko dobrze? Alex, spójrz na mnie.
Zwróciłam głowę w jego stronę.
-Boli cię coś?
-Głowa.
Michael wstał i podał mi tabletkę i wodę w szklance.
-Lepiej?- zapytał po chwili.
-Troszeczkę.
Podał mi śniadanie, czyli w jego wykonaniu to były gofry.
-Smacznego.
-Dzięki...
-Zabieram cię dzisiaj ze sobą na plan.
-Kręcisz teledysk?
-Tak. Kręcę dzisiaj „Bad”.
-Nie chcę nigdzie iść Mike.
-To nie było pytanie. Nie zostawię cię samej w domu.
-Nigdzie nie pójdę!- zaczęłam się irytować.
-Pójdziesz, bo jesteś pod moją opieką i mam już dość dzisiaj
problemów i ludzi, którzy robią mi na przekór!
Wstał i wyszedł z kuchni. Miał rację. Dlaczego ja się w
ogóle kłóciłam? Michael chce dla mnie dobrze. Postanowiłam go poszukać.
Obeszłam cały dom, ale nigdzie go nie było. Znalazłam go dopiero, kiedy
zajrzałam na taras. Siedział na ławce z rękoma założonymi na piersi i patrzył
na łąkę. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
-Mikey.
Odwrócił głowę.
-Przepraszam cię. Zachowałam się jak pieprzona egoistka.
Odwróciłam jego głowę w swoją stronę i go pocałowałam. Przez
chwilę się opierał, aż w końcu oddał mi pocałunek i objął mnie w pasie. Przycisnął
mnie bardziej do siebie i mruknął zadowolony. Po chwili się od niego odsunęłam.
-Co to było?- zapytał mnie.
-Nie wiem. Zrobiłam to, co kazało mi serce.
Uśmiechnęliśmy się oboje.
-To możesz bez krzyków pojechać ze mną na plan?- zapytał
Mike.
-Myślę, że tak.
-To leć się ubierz.
Zeszłam z jego kolan i wróciłam do swojego pokoju. Ubrałam
na siebie czarną koszulkę, bluzę i jeansy, a na nogi moje czarne trampki za
kostkę. Po wszystkim wróciłam do Mika. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na
plan, który okazał się stacją metra.
-Jest dzisiaj zamknięte- wyjaśnił mi- Pójdę się przebrać, a
ty usiądź sobie koło kamer.
Cmoknął mnie lekko w usta i poszedł. Zajęłam krzesełko,
które było specjalnie uszykowane dla mnie. Po chwili przysiadł się do mnie
jakiś mężczyzna.
-Quincy Jones. Producent muzyczny.
-Alex Parker. Była pani chirurg i obecna dziewczyna tego
pana pięknisia.
Kiwnęłam na Michaela, który zmierzał w naszym kierunku. Był
ubrany w czarne spodnie, kurtkę tego samego koloru i wysokie buty na lekkim
obcasie. Miał przyczepionych dużo sprzączek i guzików, które dzwoniły, kiedy
się poruszał. Podszedł do mnie i mnie pocałował. Kiedy się oderwał, Quincy
klepnął go w ramię.
-Michael, możemy zaczynać?
-Tak.
-Muzyka!
Wgapiałam się w niego, jak w obrazek. Miał tak dopracowane
ruchy, że kiedy zdarzyła mu się pomyłka, to nikt tego nie widział. Szkoda
tylko, że po pół godzinie zrobiło mi się strasznie zimno i słabiej się
poczułam. Skuliłam się na krześle. Nagle przybiegł do mnie Michael.
-Alex, co się dzieje?!
-Zimno mi.
Poczułam, jak otula mnie swoją kurtką i obejmuje ramionami.
Spojrzał na zegarek.
-Czas na lekarstwo.
Pogłaskał mnie po plecach i podał tabletkę. Łyknęłam ją i po
chwili poczułam się lepiej, ale dalej było mi zimno.
-Już lepiej?- zapytał mnie.
-Tak. Dziękuję- chciałam mu oddać kurtkę, ale on bardziej
mnie nią tyko otulił.
-Zostaw. Tobie jest bardziej potrzebna.
-Ale…
-Wystąpię bez niej. Co sądzisz Quincy?
-Jeżeli chcesz...- uśmiechnął się.
Pocałowałam Mika w policzek, a po chwili znów byłam zajęta
wpatrywaniem się w niego. Dzięki Ci Boże, że trafiłam na takiego mężczyznę.
Najwyraźniej Pan chce dać mi trochę szczęścia przed śmiercią…
Jeju notka cudowna. Piękna i wogóle. Dobrze , że są razem. Bardzo mnie to cieszy.
OdpowiedzUsuńP.S Jakbyś chciała zapraszam do siebie na http://another-story-of-michael-jackson.blogspot.com/
Pozdrawiam. Mike
A gdy skończysz tą opowiadanie, to wrócisz do poprzednich?
UsuńOczywiście, że tak. Jak najbardziej. Tylko potrzebowałam nad tamtym trochę pomyśleć, więc wprowadziłam na razie to. Ale tamte będą prowadzone dalej na pewno :)
UsuńPozdrawiam
~Bunia ;3
Cudeńkooo <3 są razem . Mike taki zatroskany.. Kochanyy :* Czekam na kolejną i pozdrawiam :) ~MeryMJ
OdpowiedzUsuńNie, nie wyobrażam sobie, żeby Alex mogła umrzeć .-.
OdpowiedzUsuńProszę zrób coś by tak się nie stało ;-;
Jakiś cud, pomyłka lekarzy czy cokolwiek :c
Pamiętaj, jeśli ona umrze to ja Cię dopadnę Xd ( Nie, to nie jest w cale groźba :3 )
Rozdział super, zgadzam się z powyższymi komentarzami :)
Życzę weny i zapraszam do siebie na rozdział XIV :)
http://kingpopandkingworld.blogspot.com/
Pozdrawiam.
The Smille