poniedziałek, 20 kwietnia 2015

A Place With No Name #13

Witajcie.
Wiem, jak zwykle późno dodaję notkę, ale tak już jest. Mamy ponad 4000 wyświetleń. Więc co proponujecie na N.S.? Jakieś ciekawostki? A może mam odpowiedzieć szczerze na Wasze wszystkie zadane pytania? Wybór należy do Was. A tymczasem zapraszam ;)
P.S. Proszę się nie czepiać, że to Wszystko tak szybko leci. Wiem co robię. Trochę wiary we mnie xD
*********************************************************************************

Następnego dnia Rose wróciła ze mną do Neverlandu. Zanim weszła, wziąłem ją na ręce.
-Co ty robisz, wariacie?!- zaśmiała się.
-Przenoszę cię przez próg. Witaj z powrotem.
Objęła mnie za szyję i pocałowała.
-Tylko, że przez próg przenosi się żonę.
-Więc już się przyzwyczajaj.
-Co masz na myśli?
Postawiłem ją na środku salonu i wyciągnąłem z kieszeni małe pudełeczko. Klęknąłem na jedno kolano.
-Chciałem to zrobić wieczorem przy kolacji, ale nie zostawiłaś mi wyboru. Tak więc Rose?
-Tak?
-Zostaniesz moją żoną?

Zasłoniła usta dłońmi, a w jej oczach dostrzegłem łzy szczęścia.
-Oczywiście Michael.
Uniosłem ją do góry, okręciłem w kółko i postawiwszy ją na ziemie, założyłem jej pierścionek.
-A wieczorem zapraszam cię na kolację. Sam ją zrobię. Co ty na to?
-Sam zrobisz?
-Mhmmmm- wymruczałem w jej szyję i w nią pocałowałem.
-No dobrze.
-Świetnie. Więc teraz niech moja królowa rozsiądzie się w salonie, a ja wszystko przygotuję- cmoknąłem ją w usta.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ:
-Kochanie, kolacja!- zawołałem, ale nikt nie przyszedł.
Poszedłem do salonu. Rose spała skulona w kulkę na kanapie, pod kocykiem. Klęknąłem obok i pocałowałem ją w czoło.
-Kotku- szeptałem- Rose. Chodź jeść.
Delikatnie otworzyła oczy.
-To już?
-Mhm. Jesteś głodna?
-Jak wilk.
-Moja wilczyca- zaśmiałem się i pocałowałem ją- Ale chodź już, bo wystygnie.
Pomogłem jej wstać i zaprowadziłem do kuchni. Nalałem nam wina i nałożyłem bagietkę z przyprawami. Kiedy Rose wzięła pierwszy gryz, zapytałem:
-Smakuje?
-Jest genialne. Będę pamiętać, kto ma robić obiady Panie Kucharzu- puściła mi oczko.
-Dla mojego słoneczka wszystko- pocałowałem ją w dłoń.
-Kocham cię.
-Ja też cię kocham- uśmiechnąłem się.

PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ:
-Wcale nie jesteś gruba- zaśmiałem się.
-Michael, spójrz na mnie. Widzisz tę oponkę?- szczypnęła się w brzuch.
-Jakoś miesiąc temu w suknie ślubną się mieściłaś.
-No właśnie! A teraz w nią już nie wejdę.
-Kochanie, spójrz na mnie.
Podniosła wzrok.
-Jesteś przepiękna i chuda. Nie wiem, czemu masz kompleksy. Spójrz- wskazałem na lustro i objąłem ją od tyłu w pasie, kładąc głowę na jej ramieniu- Co widzisz?
-Nas…
-A dokładniej?
-Jak ty mnie przytulasz…
-Właśnie. Więc dla mnie bez znaczenia, czy będziesz hipopotamem, czy baletnicą, ja i tak będę cię kochał najbardziej na świecie.
Odwróciła się do mnie.
-Czyli nie utyłam?
-Ani trochę. Masz taką samą figurę, jak sprzed ślubu.
Przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała.
-A teraz… Czy moglibyśmy porozmawiać?- zapytałem.
-Oczywiście. A o czym?- usiedliśmy na łóżku. Ująłem jej dłonie.
-Bo… pomyślałem, że to już odpowiedni czas, żeby… starać się o dziecko…- pogłaskałem się po karku z zakłopotania. Nie wiedziałem, co odpowie.
-Jesteś już gotów?- zapytała mnie.
-Bardziej nie będę. A ty?
-Ja chyba też. Ale proszę, nie naciskaj na mnie, zgoda? Jeżeli będę miała zajść w ciążę, to zajdę, dobrze?
-Oczywiście kotku. Dziękuję- pocałowałem ją.
-Tylko, że ty też musisz włożyć w to trochę pracy- uśmiechnęła się zawadiacko.
-Już ja wiem, co muszę robić- puściłem jej oczko- A teraz lecę jeszcze do studia. Wrócę za godzinkę. No, może dwie. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Uśmiechnąłem się i wsiadłem do samochodu. Nareszcie moje marzenie się spełni. Będę miał dzidziusia. Przez cały czas o tym myślałem. Jeśli będzie to synek, to nauczę go grać w piłkę, strzelać z pistoletów na wodę, jeździć na rowerze, a jak córeczka, to będę jej robił warkoczyki do szkoły, trzymał za ręce, podczas nauki na rolkach i uczył jazdy na konikach. A do tego wliczają się jeszcze starania. Oh, Michael, ty stary byku. Najwyższy czas.
-Mike! Co jest z tobą? Nie nagraliśmy dzisiaj żadnego kawałka- z transu wyrwał mnie Quincy.
-O, wybacz Q, ale zamyśliłem się.
-Właśnie widzę. A nad czym tak właściwie?
-Ale nikomu nie powiesz?- pokręcił głową i się nachylił- Planujemy z Rose dziecko- szepnąłem.
-Naprawdę? Ty stary psie!- zaśmiał się i poklepał mnie po plecach- Wiedziałem, że niedługo tak będzie.
-Serio?
-Jasne. Ty i Rose jesteście zgrani jak frytki i keczup. Czekaj, może to nie za dobre porównanie. O wiem. Jak kowboj i koń.
-Mam rozumieć, że ja jestem jej koniem?- zaśmiałem się.

-No wiesz. Nie wiem w jakich pozycjach wy to robicie- zarumieniłem się i przewróciłem oczami.
-Zależy jaki mamy dzień- zażartowałem.
-O, to jeszcze lepiej. Jakieś zróżnicowanie w życiu erotycznym się przyda…
-Quincy, już wystarczy- zawstydziłem się.
-No co? Tak już jest. Wracaj tam do niej. Płytę skończymy kiedy indziej. I udanych starań.
-Dzięki.
-I daj znać od razu, jak się dowiesz, że zostaniesz tatusiem, jasne?
-Się rozumie!- krzyknąłem w biegu do auta.
Odpaliłem silnik i pojechałem do domu. Wbiegłem z hukiem do domu, porwałem Rose na ręce i zamknąłem nas w sypialni.
-Michael. Poczekaj- przystopowała mnie.
-Co się stało?
-Wiesz, że jeżeli ci… znaczy nam… się uda, to będę potem gruba?
Zaśmiałem się.
-Masz obsesję na punkcie swojej figury, wiesz?- uśmiechnąłem się.
-Wiem, ale chcę ci się podobać.
-Zawsze będziesz mi się podobać. Niezależnie od swoje sylwetki. A jak będziesz nosiła w brzuszku naszego dzidziusia, to będę miał więcej do kochania.

Pocałowała mnie i kontynuowaliśmy naszą czynność. Kochałem ją jak szalony i chciałem mieć z nią dziecko. Chciałem mieć w końcu szczęśliwą rodzinę… 

4 komentarze:

  1. OMG !! Co to ma być *_* oszaaalałam.. To jest.. Jeju to jest cude.. Ale czoo tak wszystko szybko xd ale trudno :) ehh już to widze Mike i warkoczyki yhymm.. On zrobi buurze na włosach.. Nie dobra nie doceniam Go.. Nieech se robi te warkoczykii ;*ejj a Q rozwalił mi system haha xd nie no czekam na Brzdąca Mike i Rose i będzie cudnie :) A co z Alex ? A i chętnie N.S .. Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 Cudnie! Czytam Twojego bloga juz od jakiegoś czasu i muszę stwierdzić, że genialnie piszesz ;) . Już się nie mogę doczekać bobasa ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mike i Rose muszą wziąś sie do roboty :) Jak mają takie plany... Przeczytałem rozdział dzis rano na Matematyce, i zacząłem się szeroko uśmiechać aż pani sie przerażiła. Miodzo rozdzialik. zaręczyny, ślub huhu.. nawet jesli to dzieje się szybko to sie cieszę, ile można czekać, wreście się wziął w garść.. Czekam na ciąg dalszy oczywiście, a mam pytanko, prowadziłaś, też opowiadanie w którym Rose na początku pomagadał w poprawianiu tekstów piosenek a potem zaceli być razem więc będziesz to dalej pisać?
    Pozdrawiam~ Michael

    OdpowiedzUsuń