*********************************************************************************
*********************************************************************************
PLUS POSTACIE :)
Jodie Walker (l.25)
Michael Jackson (l.28)
*********************************************************************************
Miałam drugą zmianę w klinice weterynaryjnej. Moje imię
Jodie. Nazwisko Walker. Lat 25.
-Jodie. Przyjdzie zaraz gwiazda światowego formatu z
tygrysem.
-Słucham?! Z tygrysem?!
-Tak. Mówiłaś, że miałaś praktyki z tygrysami.
-No niby tak…
-No właśnie. Przygotuj sobie narzędzia. Będzie za dziesięć
minut.
Super. Po prostu świetnie. Tygrys. Co te gwiazdy sobie
myślą? Że jestem Indiana Jones? Pff. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę.
Wszedł mężczyzna w przyciemnianych okularach z tygrysem
bengalskim na smyczy.
-Dzień dobry. Miałem umówioną wizytę.
-Tak, wiem. Zgaduję, że to pana pupilek?- uśmiechnęłam się
sarkastycznie, a on zaśmiał się.
-Zgadza się.
-No dobra. To do roboty. Proszę go posadzić tutaj- wskazała
miejsce.
-Chodź Dżari. Wskakuj- odrzekł do tygrysa.
Zwierzę posłusznie zajęło wyznaczone miejsce i usiadło
spokojnie.
-Więc w czym problem?
-Jest ostatnio jakiś markotny. Czasami kuleje i nie ma
apetytu.
-Kuleje, mówi pan?
-Zgadza się. Ale tylko momentami.
Wzięłam jego łapę i dokładnie obejrzałam opuszkę śródręczną.
-Tak jak sądziłam. Kawałek szkiełka. Zaraz je wyjmiemy.
Wzięłam pęsetę i delikatnie mu to wyjęła, oczyszczając potem
ranę i bandażując.
-Tylko tym razem uważaj gdzie biegasz maluchu- podrapałam go
za uchem.
-Jestem pani dłużnikiem. Ile się należy?
-Nic się nie należy. Nie chcę pieniędzy.
-Ale…
-Żadne „ale”. Zdrowie pańskiego tygrysa jest ważniejsze.
Uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuję pani bardzo. A przy okazji jestem Michael. Michael
Jackson.
-Jodie Walker.
-Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
-Ja też… ale może w innych, trochę przyjemniejszych,
okolicznościach. Aha i przyjdź z Dżarim jutro na kontrolę.
-Dobrze. To do zobaczenia Jodie.
-Do zobaczenia. Trzymaj się Dżari- pogłaskałam go po łbie.
NASTĘPNEGO DNIA:
-Jodie, mogłabyś przynieść mi papiery z gabinetu?- zawołał
mój przełożony.
-Te w sprawie operacji psa?
-Tak te.
Udałam się tam i wyszukałam dokumenty. Po drodze wpadłam na
Michaela.
-Hej. Masz może chwilę?- zapytał.
-Jasne. Wejdźcie do gabinetu, a ja zaraz przyjdę.
Posłał mi uśmiech i poszli razem z Dżarim. Po chwili do nich
dołączyłam.
-Jak się miewa nasz tygrysek?
-Lepiej. Już nie kuleje i więcej je.
-Bardzo się cieszę. A jak u niego samopoczucie?
-Świetnie. Jest bardziej towarzyski.
Zmieniłam mu jeszcze opatrunek na łapie, po czym przepisałam
kilka rzeczy dla tygrysa i podałam je Michaelowi.
-Dziękuję Jodie. Mam u ciebie dług.
-To moja praca. Nie jesteś mi nic winien.
-To chociaż zgódź się na kolację.
Spojrzałam na niego.
-Nie odpuścisz, prawda?
Pokręcił głową.
-No dobrze- westchnęłam- Uparciuch z ciebie.
-Wiem. To u mnie normalne. Przyjadę po ciebie wieczorem.
Podałam mu swój adres i zajęłam się dalszą pracą. Wieczorem
zaczęłam się szykować. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i założyłam błękitną
sukienkę. Równo o szóstej usłyszałam dzwonek. Otworzywszy drzwi, ujrzałam
Michaela w eleganckim czarnym garniturze. Zmierzył mnie od stóp do głów.
-Wow. Pięknie wyglądasz- powiedział.
-Dzięki. Ty też.
-Idziemy?- podał mi ramię.
-Tak. Idziemy- ujęłam je i zaprowadził mnie do swojego auta.
Czarny mustang. Ale szpan. Mimo tego zaśmiałam się. Po
dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Kiedy tylko usiedliśmy, kelner
przyniósł nam szampana.
-Od zawsze chciałaś być weterynarzem?- zapytał mnie.
-Od najmłodszych lat. Moja mama też nim była.
-Pewnie jest z ciebie dumna.
-Była… Nie żyje od kilku lat…
Poczułam dotyk na dłoni.
-Przykro mi.
Uśmiechnęłam się lekko.
-A ty zawsze chciałeś być muzykiem?
-Nie miałem zbytnio wyboru. Ojciec mnie do tego zagonił, jak
byłem mały.
-Nie lubisz tego?
-Kocham. Nie powiedziałem, że tego nie lubię- puścił mi
oczko.
Po kolacji odwiózł mnie do domu.
-Miło było.
-Zgadzam się. Dziękuję za kolację.
-To ja dziękuję. Uratowałaś Dżariemu łapę.
-Jak już mówiłam, taką mam pracę.
-Mimo wszystko dziękuję.
-Nie masz za co. To dobranoc Michael- stanęłam na palcach i
pocałowałam go w policzek.
-Dobranoc Jodie…
O jezuniu cudowna notka, bardzo mi się spodobała. Jak ty to robisz, ze każde twoje opowiadanie przypada mi go gustu. Jodie wydaje się miłą i sympatyczna więc..
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak ucieszyłem sie z tej notki.
Jakbyś chciałą to też zapraszam do siebie na Another Story.
Pozdrawiam. Mike
Hejka ,3
OdpowiedzUsuńNotka Świetna
Będzie Kontynuacja??
Mike jak zwykle zarywa, tym razem na tygryska xd Mam nadzieje, że coś między nimi zaiskrzy :*
Pozdrawiam i Życzę duużo weny ~MeryMJ
Notka fajna :)
OdpowiedzUsuńCiekawa historia i wgl. :D
Wiem, nie będziesz kontynuowała, a szkoda. Notka aż prosi się o czytanie ciągu dalszego xD
Weny!
ciekawa notka, jak zawsze
OdpowiedzUsuńMichael znów zarywa ^^
Weny
I zapraszam do mnie: "Marzenia się spełniają"