czwartek, 23 kwietnia 2015

Notka Specjalna

Tak jak obiecałam, oto notka specjalna z okazji 4000 wyświetleń. Miałam ją napisaną wcześniej, ale wrzucam teraz, bo nie miałam do tego głowy. Niedługo może zabiorę się za APWNN. Jutro po koniach może coś popiszę. Trening ważny. Uważam, że ta notka mi nie wyszła. Nie wiem czemu. Ale w każdym razie zapraszam i przepraszam...
*********************************************************************************

*********************************************************************************
PLUS POSTACIE :) 

                                                                     Jodie Walker (l.25)


                                                         Michael Jackson (l.28)

*********************************************************************************
Miałam drugą zmianę w klinice weterynaryjnej. Moje imię Jodie. Nazwisko Walker. Lat 25.
-Jodie. Przyjdzie zaraz gwiazda światowego formatu z tygrysem.
-Słucham?! Z tygrysem?!
-Tak. Mówiłaś, że miałaś praktyki z tygrysami.
-No niby tak…
-No właśnie. Przygotuj sobie narzędzia. Będzie za dziesięć minut.
Super. Po prostu świetnie. Tygrys. Co te gwiazdy sobie myślą? Że jestem Indiana Jones? Pff. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę.
Wszedł mężczyzna w przyciemnianych okularach z tygrysem bengalskim na smyczy.

-Dzień dobry. Miałem umówioną wizytę.
-Tak, wiem. Zgaduję, że to pana pupilek?- uśmiechnęłam się sarkastycznie, a on zaśmiał się.
-Zgadza się.
-No dobra. To do roboty. Proszę go posadzić tutaj- wskazała miejsce.
-Chodź Dżari. Wskakuj- odrzekł do tygrysa.
Zwierzę posłusznie zajęło wyznaczone miejsce i usiadło spokojnie.
-Więc w czym problem?
-Jest ostatnio jakiś markotny. Czasami kuleje i nie ma apetytu.
-Kuleje, mówi pan?

-Zgadza się. Ale tylko momentami.
Wzięłam jego łapę i dokładnie obejrzałam opuszkę śródręczną.
-Tak jak sądziłam. Kawałek szkiełka. Zaraz je wyjmiemy.
Wzięłam pęsetę i delikatnie mu to wyjęła, oczyszczając potem ranę i bandażując.
-Tylko tym razem uważaj gdzie biegasz maluchu- podrapałam go za uchem.
-Jestem pani dłużnikiem. Ile się należy?
-Nic się nie należy. Nie chcę pieniędzy.
-Ale…
-Żadne „ale”. Zdrowie pańskiego tygrysa jest ważniejsze.
Uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuję pani bardzo. A przy okazji jestem Michael. Michael Jackson.
-Jodie Walker.
-Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
-Ja też… ale może w innych, trochę przyjemniejszych, okolicznościach. Aha i przyjdź z Dżarim jutro na kontrolę.
-Dobrze. To do zobaczenia Jodie.
-Do zobaczenia. Trzymaj się Dżari- pogłaskałam go po łbie.

NASTĘPNEGO DNIA:
-Jodie, mogłabyś przynieść mi papiery z gabinetu?- zawołał mój przełożony.
-Te w sprawie operacji psa?
-Tak te.
Udałam się tam i wyszukałam dokumenty. Po drodze wpadłam na Michaela.
-Hej. Masz może chwilę?- zapytał.
-Jasne. Wejdźcie do gabinetu, a ja zaraz przyjdę.
Posłał mi uśmiech i poszli razem z Dżarim. Po chwili do nich dołączyłam.
-Jak się miewa nasz tygrysek?
-Lepiej. Już nie kuleje i więcej je.
-Bardzo się cieszę. A jak u niego samopoczucie?
-Świetnie. Jest bardziej towarzyski.
Zmieniłam mu jeszcze opatrunek na łapie, po czym przepisałam kilka rzeczy dla tygrysa i podałam je Michaelowi.
-Dziękuję Jodie. Mam u ciebie dług.
-To moja praca. Nie jesteś mi nic winien.
-To chociaż zgódź się na kolację.
Spojrzałam na niego.
-Nie odpuścisz, prawda?
Pokręcił głową.
-No dobrze- westchnęłam- Uparciuch z ciebie.
-Wiem. To u mnie normalne. Przyjadę po ciebie wieczorem.
Podałam mu swój adres i zajęłam się dalszą pracą. Wieczorem zaczęłam się szykować. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i założyłam błękitną sukienkę. Równo o szóstej usłyszałam dzwonek. Otworzywszy drzwi, ujrzałam Michaela w eleganckim czarnym garniturze. Zmierzył mnie od stóp do głów.
-Wow. Pięknie wyglądasz- powiedział.
-Dzięki. Ty też.
-Idziemy?- podał mi ramię.
-Tak. Idziemy- ujęłam je i zaprowadził mnie do swojego auta.
Czarny mustang. Ale szpan. Mimo tego zaśmiałam się. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Kiedy tylko usiedliśmy, kelner przyniósł nam szampana.
-Od zawsze chciałaś być weterynarzem?- zapytał mnie.
-Od najmłodszych lat. Moja mama też nim była.
-Pewnie jest z ciebie dumna.
-Była… Nie żyje od kilku lat…
Poczułam dotyk na dłoni.
-Przykro mi.
Uśmiechnęłam się lekko.
-A ty zawsze chciałeś być muzykiem?
-Nie miałem zbytnio wyboru. Ojciec mnie do tego zagonił, jak byłem mały.
-Nie lubisz tego?
-Kocham. Nie powiedziałem, że tego nie lubię- puścił mi oczko.
Po kolacji odwiózł mnie do domu.
-Miło było.
-Zgadzam się. Dziękuję za kolację.
-To ja dziękuję. Uratowałaś Dżariemu łapę.
-Jak już mówiłam, taką mam pracę.
-Mimo wszystko dziękuję.
-Nie masz za co. To dobranoc Michael- stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.

-Dobranoc Jodie… 

4 komentarze:

  1. O jezuniu cudowna notka, bardzo mi się spodobała. Jak ty to robisz, ze każde twoje opowiadanie przypada mi go gustu. Jodie wydaje się miłą i sympatyczna więc..
    Nawet nie wiesz jak ucieszyłem sie z tej notki.
    Jakbyś chciałą to też zapraszam do siebie na Another Story.
    Pozdrawiam. Mike

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka ,3
    Notka Świetna
    Będzie Kontynuacja??
    Mike jak zwykle zarywa, tym razem na tygryska xd Mam nadzieje, że coś między nimi zaiskrzy :*
    Pozdrawiam i Życzę duużo weny ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka fajna :)
    Ciekawa historia i wgl. :D
    Wiem, nie będziesz kontynuowała, a szkoda. Notka aż prosi się o czytanie ciągu dalszego xD
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa notka, jak zawsze
    Michael znów zarywa ^^
    Weny
    I zapraszam do mnie: "Marzenia się spełniają"

    OdpowiedzUsuń