sobota, 11 kwietnia 2015

A Place With No Name #9

Witajcie. Jak widzicie, chyba się wyrobiłam z nową notką. Wybaczcie, że tak późno, ale miałam dzisiaj urwanie głowy. W Każdym razie zapraszam do czytania i komentowania :) 
*********************************************************************************

W sobotę musiałam iść do banku, żeby załatwić, aby kredyt po mamie rozłożyli mi na mniejsze raty. Michael poszedł ze mną. Usiedliśmy przed biurkiem jakiegoś pracownika.
-Dzień dobry.
Mruknął coś od niechcenia. Michael zachęcił mnie ruchem głowy.
-Czy byłaby taka możliwość, żebym kredyt matki podzieliła na mniejsze kwoty?
Odwrócił się do mnie i westchnął.
-Droga pani. My nie robimy wyjątków, tylko dlatego, że ktoś ładnie poprosił. A więc przykro mi, ale nie. Żegnam teraz, bo mam dużo pracy.
Zdenerwowana wyszłam z banku. Mike w ostatniej chwili mnie dogonił.
-Hej, Rose! Poczekaj na mnie!
Złapał mnie w pasie i pogłaskał po policzku.
-Uspokój się. Spłacę za ciebie ten kredyt.
-Nie Michael. Nie zgadzam się.
-To jest jedyne wyjście. Masz inny pomysł?
-No nie…
-Właśnie.
Chwilę się zastanowiłam.
-Dobrze, ale ja ci to spłacę.
-Rose…
-Spłacę. Zajmie mi to więcej czasu, ale to zrobię. Inaczej nie zgadzam się na twój układ.
Westchnął i pocałował mnie namiętnie w usta.
-Moja uparta koza.
-Ja ci dam, ty koźle!
Zaśmialiśmy się i pojechaliśmy do domu. Z Alex został ochroniarz Mika – Luke. Kiedy weszliśmy, poczułam, jak moje nogi odrywają się od ziemi.
-Michael, co ty robisz?- zaśmiałam się.
-To za tego kozła!
Położył mnie na kanapie i zawisł nade mną, po czym wtopił się w moje usta. Zaczęliśmy się przytulać i całować na kanapie. Siedzieliśmy na dole do wieczora. W pewnej chwili Mike wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
-Szaleję za tobą- wyszeptał, kiedy byliśmy sami w jego pokoju, a on był nade mną.
-Ja za tobą też.
Czuliśmy każdy swój ruch, oddech i czytaliśmy sobie w myślach poprzez sam dotyk. Nie położyliśmy się od razu spać. Położyłam głowę na jego torsie i muskałam jego pierś palcami.
-Czasem nie wiem, czy Alex jest ze mną szczęśliwa.
-Dlaczego tak sądzisz?
-Bo pewnie wolałaby być z mamą, a ja nią nie jestem.
-Skarbie, nic na to nie poradzisz. A jestem pewien, że ona cię kocha i na pewno jest szczęśliwa, że jest z tobą.
-Mówisz?- spojrzałam mu w oczy.
-Mówię.
-Musisz iść jutro do studia?
-Muszę, ale wrócę o jedenastej. Lepiej się już połóżmy, bo nie wstanę na czas.
-Dobranoc Michael.
-Dobranoc kotku- pocałował mnie w czoło.
Kiedy się obudziłam, Michael już pewnie był w studiu. Była dziesiąta. Umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół, zrobić sobie kawę. Nagle usłyszałam pukanie. W drzwiach stała wysoka brunetka.
-Jest Michael?
-Niestety nie ma. Jest w studiu. A pani to?
-Brooke Shields. Ty pewnie jesteś jego gosposią? Mike wspominał, że kogoś szuka.
-Doprawdy?
I właśnie w tej chwili bezpardonowo weszła sobie do domu Mikey’a i rozsiadła się na kanapie.
-A teraz zrób mi herbatę.
-Nie mam zamiaru, bo nie jestem tu służącą.
-Tak? Więc kim? Ogrodniczką? Opiekunką do zwierząt?
-Nie. Żadne z tych, a ty nie musisz tego wiedzieć.
Wstała z kanapy i podeszła bardzo blisko mnie.
-Posłuchaj mnie, nie wiem, za kogo się uważasz, ale jak tylko powiem o tym Michaelowi, to wyrzuci cię na bruk!
-Chyba w twoich snach.
-Osz ty…!
Właśnie w tej chwili Mike wszedł do domu. Brooke zaczęła iść w jego kierunku, żeby go przytulić, ale on ją minął, podszedł do mnie, uniósł i pocałował. Ta cała Brooke wyglądała, jakby ktoś jej przywalił w twarz.
-O, Brooke. Wybacz, nie zwróciłem na ciebie uwagi.
-No właśnie. Czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego całujesz się z pracownicą?
-Z pracownicą?- zaśmiał się, obejmując mnie w pasie- Powiedziałaś jej, że tu pracujesz?
-Nie. Sama to sobie dopowiedziała.
-A właściwie, to co cię tu sprowadza?
-A wiesz… Tak wpadłam…
-Więc, skoro to nic ważnego, to przepraszam cię, ale mamy z Rose trochę inne plany- pocałował mnie lekko w usta. Brooke wyszła z domu z trzaskiem drzwi.
-Ma charakterek- mruknęłam.
-Oj tak. Co to ja z nią miałem- zaśmiał się.
-Ze mną też będziesz tak miał.
-Nie strasz mnie kochanie.
-Nie straszę. Ostrzegam- puściłam mu oczko.
-Brooke cię dobrze traktowała?
-Groziła mi, że mnie wywalisz, ale powiedziałam jej, co o tym myślę i się zatkała.
-Boże, moja złośnica- zaśmiał się.

-I pamiętaj o tym.

3 komentarze:

  1. Hahahaha xddd przypomniała mi się scena z moją Angel i Brooke xd każdy tą babe opisuje jako czarny charakter xd dobra nie ważne.. Ciesze się, że Mike i Rose są szczęśliwi :) Czekam na nexta Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
  2. No, notka bomba :D Ty masz kurcze zaje... zaje... zajefajne pomysły, opisy... Kurczę wszystko! ^^
    Dajta mi troszku talentu, bo mua ni ma xD
    Nom, czekam na dalej, bo jest bombowe :D :3
    Moja pisarka :3
    Weny dużo :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zauważyłem , że wszędzie Brooke jest czarnym charakterem, ale to może dobrze. Notka bombowa. Cieszę się, że Mike i Rose są szczęśliwi. To jest najważniejsze.
    Pozdrawiam. Mike

    OdpowiedzUsuń